Li wzruszył ramionami.
- Przyzwyczaiłem się. Wolę jak przedmiot niż typowego niewolnika. Jeden kapitan ostatnio kazał mi chodzić wiecznie w łańcuchach. Nie pozwalał na zbyt wiele... - zmrużył oczy na bolesne wspomnienia. - A właśnie! Muszę ci powiedzieć o moich ograniczeniach. - powiedział zadowolony.
Spojrzała zaciekawiona.
- Słucham.
- Co noc muszę wychodzić na zewnątrz aby padł na mnie blask księżyca. Inaczej nici z magii. Dodatkowo trzy dni w miesiącu jestem całkowicie pozbawiony zdolności. Właściwie moje moce zależą od faz księżyca.
Pokiwała głową coraz bardziej zainteresowana.
- Ale jak to możliwe?
- Kto wie? - nie chciał jej mówić o swojej przeszłości i czarowniku prze którego stał się dżinem.
- Czy jest jeszcze coś?
Spojrzał niepewnie. Wyraźnie się wahał.
- Nie chcę wracać do pierścienia. Zrobię co zechcesz ale nie każ mi tam wracać. I... mam skrzydła czyli teoretycznie powinienem latać. Nie ocieknę, słowo. Jestem związany z pierścieniem i nie wolno mi.
Miał nadzieję, że się zgodzi. Brak latania był dla niego niesłychaną męka którą już nieraz musiał znosić. Niewielu Panów i Pań pozwalało mu na taki luksus.
<Lilith? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz