-To chyba jakiś żart...-powiedziała zupełnie zaskoczona
Była przestraszona, lecz jej nerwy nie pozwalały na krzyk, tylko na spokój i opanowanie
-To nie żart, Pani- odezwał się nieznajomy-Jestem dżinem który jest
gotów spełnić każde twoje życzenie....Więc czego chcesz? Majątku,
władzy? Niebanalnej urody? Sławy? Miłości? Co tylko chcesz.
-Najpierw skończ z tym "pani". Mam na imię Lilith i chcę być się tak do mnie zwracał....
-Dobrze pa...yy znaczy Lilith. Dobrze Lilith-poprawił się szybko Li
-Po drugie nie chcę wydawać ci rozkazów-westchnęła
Dżin spojrzał nań zaciekawiony. Był przyzwyczajony do nietypowych
pragnień i wiedział, że musi wykonać swe zadanie względem osoby która go
przywołała.
Służąca spojrzała na swój palec.
-Póki będziesz właścicielką tego pierścionka tak długo jestem zmuszony ci usługiwać-westchnął
-To zabawne-odezwała się nagle- Wydając na tą ozdóbkę ciężko zarobione
pieniądze nie zastanawiałam się. Szłam na targ bardziej by pooglądać
towary na nim wystawiane. Gdy zobaczyłam ten pierścień nie czułam
potrzeby posiadania go..Ale jakaś dziwna siła kazała mi patrzeć na niego
i podziwiać jego piękno..Tak nagle postanowiłam go kupić i oczyścić...A
teraz? Teraz okazuje się, że ten pierścień zamieszkuje dżin chcący
spełniać moje życzenia...Życzenia służącej? Czego może życzyć sobie taka
osoba jak ja? Całe życie będąca uległą względem innych i rozstawiana po
kątach według widzimisię jej Panów...Niech ktoś mnie obudzi..To jakiś
obłęd..To musi być sen-szeptała
-To nie jest sen...Niestety-powiedział dżin
Lilith spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko
-Sam znasz to uczucie co? Rozstawianie i wykorzystywanie
umiejętności...Trudno jest zaspokajać zachcianki właścicieli, prawda Li?
Mimo, że to nasza praca oboje wiemy jakie ciężkie brzemię nosimy na
swych barkach...
(Li? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz