-Pewnie!- Uśmiechnęłam się i wybiegłam z namiotu. Chwile mi zajęło
zorganizowanie tak ogromniej"sałatki". Gdy weszłam z powrotem smok
uniósł głowę patrząc ciekawsko.
-Smacznego!- zawołałam wysypując na koc naręcze owoców i warzyw. -Mam
nadzieje że tyle starczy.- Uśmiechnęłam się szeroko. Mediterano pokiwał
głową i obwąchał to co przyniosłam.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy. Ty spokojnie jedz, ja za chwilkę wrócę.- Oświadczyłam
ponownie wybiegając na zewnątrz. Wbiegłam do przyczepy w której
siedziało kilku moich współlokatorów grając w karty.
-A ty co?- zawołał jeden widząc jak porywam swój koc i siennik.
-Dziś śpię na arenie.- Wyjaśniłam, reszta popatrzyła po sobie. -Smoka
mam pilnować.- Westchnęłam widząc ich rozbawienie nie wiadomo czym.
-Nie wykręcaj się gadem, mów lepiej prawdę.- Zaśmiał się Tailis, akrobata trapezowy.
-Kiedy ja mówię prawdę.- Obruszyłam się.
-Yhm...- mruknęli kiwając głowami z niedowierzaniem. -Z kim spędzisz tę noc co?
-Mówiłam... pilnuje Mediterano... Zboczeńcy.- Założyłam ręce. Dalej
podśmierdywali się, jak zwykle z resztą, ale tacy byli i dobrze.
-Czyli znamy imię twojego...- Nie dokończył bo złapałam go za dłoń i wykręciłam.
-Smoka.- Powtórzyłam po raz kolejny. -Smoka którego pomogliście mi
przenieść.- Zachichotałam puszczając go. -Rozmasował ramie, dalej się
miło uśmiechając.
-Tylko wołaj jak będzie próbował cię zjeść!- Zawołał gdy wybiegałam
-Znalazł się rycerz na białym koniu!- Rzuciłam wybiegając. Lubiłam się z
nimi przekomarzać. Gdy weszłam z powrotem do namiotu smok kończył
jedzenie. Rozłożyłam swoje prowizoryczne łóżko naprzeciw niego i
przykryłam się kocem.
-A ty co?- Zdziwił się.
-Jak to co? Śpię tu! Przypominam że kazano mi się tobą zająć.- Wyszczerzyłam się w uśmiechu.
<Mediterano?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz