-Ale..ona kazała mi się wynosić....-oczy dziewczyny rozszerzyły się z obawą i czającym się w głębi strachem
-Desmodor jest na prawdę wściekły, a Clarissy przy nim nie ma..Tak mi przykro-westchnął
-Nie..nie masz się czym martwić-powiedziała, a łzy spływały coraz mocniej po jej polikach
Władca otarł je lekko i objął ją.
Czuła, że Li przygląda się temu krytycznie...
Młoda służąca oderwała się od niego i wstała wycierając oczy i prostując suknie.
-Co ma być to będzie..Muszę ponieść konsekwencje niedopilnowania pracy...chodź na rozkaz Vanessy...Zaprowadź mnie do niego..
Rakanoth wstał i spojrzał na nią smutno. Wyszli z komnaty a za nimi
podążał niewidzialny dżin który szeptem chciał ją pocieszyć i któremu
zabroniła używania jakiejkolwiek mocy co przyjął z rozczarowaniem.
Stojąc przed komnatą Króla jeszcze raz przytuliła lekko swego
przyjaciela, zastukała do drzwi zza których po kilku sekundach
rozbrzmiało stanowcze polecenie "Wejść". Władce kojarzyła tylko z daleka
i z opowieści młodszej siostry która przedstawiała go jako miłego i
uprzejmego mężczyznę, jednak stanowcza mina i ostro zarysowane kości
szczęki budziły w dziewiętnastolatce raczej przestrach. Skłoniła się na
znak oddania szacunku.
-Wzywałeś mnie, Panie.-zdobyła się na ciche słowa
-Czy to ty byłaś odpowiedzialna za przygotowanie pokoi dla Władców?
-Tak, to ja, Panie jednak po sprzątnięciu pierwszego pokoju...- zaczęła się tłumaczyć co było stanowczym błędem
-Zamilcz!-rzucił oschle-Pytałem o fakt i nie pozwoliłem na tłumaczenia.
-Tak, Panie...
Na Bogów! Lilith zupełnie nie wiedziała co jej siostra mogła widzieć w
takiej osobie jak Władca! W jej opowieściach miły i uczuciowy, jednak
tutaj...dziewczyna bała się go...budził jej lęk i schowaną głęboko w
sercu obawę.
-Widziałem co zrobiłaś z pokojami..To nie dopuszczalne.
Nie wiedziała czy dżin jest obecny w komnacie, ale nie czuła go.
Pierścień był nadal smutną szarością nawet wtedy gdy dotknęła go jej
łza. Usta władcy zaciśnięte w kreskę puściły po chwili mowę o jej
skandalicznym zachowaniu i konieczności przeniesienia.
-Więc postanowione. Niezwłocznie zaczniesz służbę u Asmistusa Nevalosa! Wyjeżdżasz jeszcze dziś-padł wyrok
-Dobrze, Panie-powiedziała cicho po czym postanowiła zaryzykować- Czy mogłabym spotkać się przed wyjazdem z Clarissą?
-To niemożliwe-odrzekł-Szlifuje maniery razem z Malthaelem..Zresztą po co ci to?
Dziewczyna spuściła wzrok..No tak mało kto wiedział o ich
pokrewieństwie, a za pewne Clarissa nie pochwaliła się tym
ukochanemu..bo i nie było czym...
-Chciałabym pogratulować mej młodszej siostrze..Powiedzieć jak bardzo będę tęsknić i cieszyć się jej szczęściem...
<Li, Desmodor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz