Spojrzałam nieco przerażona na Kapitana...o czym on do diaska mówi!?
-Nie słuchaj gadaniny tego starego dziada Meg.-westchnął.-Nadal ma mnie
za dzieciaka którym nie jestem..-pokręcił głową.-Dobrze więc chodźmy po
załogę.
Wyraz mojej twarzy wyrażał jedynie upokorzenie.
Teraz nie dziwię się czemu chce mieć mnie blisko siebie..zwyczajnie boi
się że coś zniszczę. Sam powiedział że zostawił mnie samą na chwilę a
wynikła z tego taka afera.
Nie opierałam się już i grzecznie szłam obok niego,jednak po moich policzkach nadal spływały łzy..mój głos..
Będąc już na górnym pokładzie czułam na sobie spojrzenia całej załogi.
Kapitan przystaną a ja wraz z nim. Zwołał całą załogę i ogłosił moje
przenosiny..poczułam jak robię się czerwona..tyle hałasu z powodu mojej
osoby..
Po ogłoszeniu załoga zaczęła zadawać pytania na które otrzymywali jedynie krótkie odpowiedzi.
-A teraz koniec biadolenia i do roboty.
-Aye Kapitanie!
(Nessar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz