Czarodziejka zacisnęła w dłoni piękny pierścień. Nie wiedziała co czuje. Z jednej strony była szczęśliwa, bo ponownie uzyskała wolność, ale już zaczynało jej brakować irytującego smoka i tych jego niecodziennych zachowań. Pokryła się rumieńcem wspominając niedawne słowa Vigo. Odtrąciła jednak szybko te myśli.
- Bogowie, weź się w garść. - szepnęła.
Podeszła ostrożnie do pięknego gryfa. Zawsze kochała te stworzenia.
- Witam. - ukłoniła się z gracją.
Stworzenie zmierzyło ją inteligentnymi oczami i zamachało skrzydłami, dając do zrozumienia, że czas ruszać, a nie zajmować się głupotami. Pogłaskała go delikatnie. Był na prawdę wielki. Jak to miło, że Vigo jej go pożyczył. Nie spodziewała się oczywiście aż takiej dobroci. Tym bardziej, że najpierw istniała obawa pożarcia.
- Jako człowiek był nawet przystojny. - powiedziała rumieniąc się lekko. - Zresztą nieważne. Muszę się skupić. - tupnęła nogą i spojrzała z zachwytem na pierścień.
Był piękny. Założyła na palec, ale okazał się za duży. Zaśmiała się i zawiesiła go na łańcuszku. Nie wiedziała czy kiedykolwiek się odważy przywołać smoka. Z jednej strony już teraz chętnie ujrzałaby jego smukłą sylwetkę, ale bała się. Poza tym nie mogła przecież ryzykować. Była wiecznie ścigana przez potężnego czarownika.
- Nie zaryzykuję jego życiem. - westchnęła i ostrożnie wspięła się na grzbiet gryfa.
Wydał przeciągły pisk i ruszył do lotu. Czarodziejka z ulga poczuła wiatr we włosach. Mimo to ponownie wróciła myślami do smoka. Dziwiła się dlaczego tak jej smutno.
- Przecież tak jest dobrze. - wyszeptała.
Dotknęła delikatnie szyi gryfa, a ten skręcił zgrabnie. Musiała polecieć na skraj lasu, gdzie ostatnio ją niemal złapano. Zostawiła tam kilka swoich rzeczy. Nie było tego wiele, ale stanowiły jedyny dobytek. Bała się jednak czy nie zastawiono zasadzki. W końcu uznała, że wyląduje nieopodal. Gryf zgrabnie stanął na trawie niewielkiej polanki. Rozejrzała się czujnie, ale nie spostrzegła niczego podejrzanego. Nachyliła się do stworzenia.
- Musisz tu zostać.
Wyraził sprzeciw głośnym piskiem.
- Musisz. W razie czego zdołam dobiec i uciekniemy.
Tak naprawdę jednak nie chciała aby coś mu się stało. Nie będzie miała na sumieniu kolejnych osób które chciały jej pomóc.
<Vigo?:3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz