Czarownik zamknął za sobą bramę jednym machnieciem dłoni. Spojrzał radośnie na rodzeństwo, ignorując wróżkę obok.
- Cassiopeia! - Zawołał, a strój łowcy pozwolił mu przeskoczyć przez wysoki mur.
- Bane! - Zawołała radośnie.
- Nie wierzę, że zdecydowałeś się wyjść z domu. - Prychnął Raphael.
- Każdy potrzebuje jakiejś zmiany. A ty, piękna Cass, jesteś nią. - Skłonił sie przed kobietą.
- Może chocmy na obiad - uśmiechnął się, po czym spojrzał na wróżkę z ulgą.
Jeśli chcesz przesłał słowa telepatycznie to możesz iść z nami. Nikt cie jednak nie zmusza. Prosiłem, żebyś nie wychodziła po dzwonach. Szczęście, że nic się nie stało.
Słowa mogły wydawać się ostre, ale delikatność z jaką je wypowiadał, przyprawiała o przyjazne podejście.
<Floranka? ^o^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz