Malthael wpatrywał się we wszystko z zaskoczeniem. Co ona wyprawia?! Dlaczego ryzykuje tak bardzo! Lord również był wyraźnie zmieszany.
- Kontroluję ją. - wyszeptał nagle demon.
Charlotte spojrzała na niego. Dolna warga jej drżała. Musiał ją kryć. W przeciwnym razie zostałaby uznana za wspólniczkę.
- Nie/.. - nie dokończyła gdyż Avalon przebił mieczem brzuch demona.
Malthael zachłysnął się z zaskoczenia. Tymczasem strażnik szybko doskoczył do wyroczni i zabrał sztylet odrzucając daleko.
- Nie! - krzyknęła wyrywając się ale nie miała sił.
- Zabierzcie ją stąd. Biedna nie wie co czyni. - splunął w stronę Koszmaru.
Gdy zaciągnięto wyrocznię do wyjścia Lord zatarł zachwycony ręce.
- A więc jesteś potężny, co? Świetnie. Będziesz przydatny. O taaak. - machnął dłonią na pozostałego strażnika i zabrał się do roboty.
***
Charlotte wymknęła się z sypialni gdy księżyc był już wysoko. Z trudem uniknęła strażników i wróciła do lochów. Musiała zabrać pochodnię gdyż więźniów pozostawiono w ciemności.
- Malthaelu? - cisza była przerażająca. - Proszę, odezwij się.
- Odejdź. - doszedł ją szept.
Skierowała tam pochodnię. Ponownie przybito go sztyletami do ściany. Łańcuchy błyszczały w słabym świetle. Wyglądał koszmarnie. Miał tak wiele ran, że każdy normalny człowiek już by nie żył.
- Co oni ci zrobili. - powiedziała podchodząc.
- Nie zbliżaj się. - wskazał podłogę na której błyszczały runy.
Demona zamknięto w magicznych kręgach których nie mogła złamać. Nie mógł uciec. Uniemożliwiało to też dotknięcie go przez kogokolwiek.
- To potworne. - wyszeptała z załzawionymi oczami.
- Nie płacz. - powiedział z lekkim uśmiechem. - I tak mnie nie złamie. Próbowano wieki temu.
<Charlotte? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz