.

.
.
.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Malthaela/ Uwięzionego- Cd. Katharsis

Wszędzie panuje mrok. Wyczuwam ją. W końcu nie jestem sam. Ale coś nie gra. Dziwna istota jest ciepła. Nieszczęsna, jeszcze nie nadeszła jej pora. Wołam ją do siebie. Przywołuję cicho. W ciemności mój szept jest jedynym słyszalnym dźwiękiem. Nic dziwnego, że nie może się oprzeć. W końcu dostrzegam ją. Jest drobna, zanika z każdą chwilą. Nie dobrze. Znaczy, że zatraca się w nicości. Staje jej częścią. Wyciągam rękę i chwytam ją za ramię. Wyrywa się. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wole kiedy walczą. Z początku miałem zamiar pochłonąć jej duszę, ale... zmieniłem zdanie. Chwyciłem jej twarz w dłonie i zadałem ból umysłowi. Zmusiłem by na mnie spojrzała i powróciła do ciemności. Rozejrzała się z trudem, ale w końcu została uwięziona przez błękitny blask moich oczu.
- Widzisz mnie. - wyszeptałem zadowolony.
Tak dawno nie miałem nikogo z kim mogłem porozmawiać. Nie chciałem aby odchodziła ale od pierwszego dotyku zdałem sobie sprawę, że tu nie pasuje. Ona żyła... Przynajmniej na razie. Pisnęła chcąc się wyrwać. Tu jednak ja byłem silniejszy.
- Ciii. - wyszeptałem całując jej czoło. - Pomożesz mi wrócić.
W jej oczach dostrzegłem strach i niezrozumienie. Będzie idealna a jak mi się znudzi to cóż, znajdę inną. Grunt bym ponownie wyrwał się z tego żałosnego więzienia!
- Jak się nazywasz? - przyjąłem nawet miły ton byle jej bardziej nie przestraszyć. Nie odpowiedziała. Ponownie zadałem jej ból. Krzyknęła straszliwie ale nikt nie mógł tego usłyszeć. - Jak!
- Katharsis. - wyjąkała.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją. Jak miło było czuć żyjące ciało obok. Teraz już będę jej cieniem. Czy tego chce czy nie.
- Katharsis. - wyszeptałem rozkoszując się słowem. - Nie bój się. On żywi się strachem. Musisz być silna dla nas obojga.
Drżała coraz mocniej. Taaak, dobrze. Jej siła nas wyzwoli.
- Jestem Garuda Dhusara. - szeptałem. - Twoje przeznaczenie.

***
Malthael chodził w kółko po starym cmentarzu. Czekał na wojowników Helados. Nie był jednak głupi i zabezpieczył się. Wokół niego stali doborowi wojownicy demonów. Niepokoiło go tylko jedno. Kryształ z duszą Kath był nienaturalnie gorący. Coś było nie tak ale uznał, że nie jest to nic ważnego. W końcu spostrzegł nadciągających rycerzy. Pora rozpocząć przedstawienie.

<Kath? ^o^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz