.

.
.
.

niedziela, 21 grudnia 2014

Od Matafleur - Cd. Selthusa

- Nie, wszystko jest w porządku - odpowiadam z uśmiechem, który szybko zamienia się w konsternację, gdy moje spojrzenie skupia się na leżącym przy Albisie nekromancie. Ponownie któryś z nich jest nieprzytomny i ponownie nie mam pojęcia dlaczego. Jestem jednak pewna, że to nie przez czar, którego użył - w końcu dopiero zaawansowana magia lecznicza jest w stanie wycieńczyć swojego użytkownika, a to zaklęcie zdecydowanie do zaawansowanych nie należało. Chociaż może na czarnych magów magia światła działa nieco inaczej? Kto wie. Tak czy siak dochodzę do wniosku, że wypadałoby w przyszłości dowiedzieć się czegoś więcej o ludziach, a zwłaszcza o ludzkich magach. - Choć nie jestem tak do końca pewna co z twoim bratem. Chyba zemdlał - stwierdzam, delikatnie dotykając szponem skrytej pod kapturem głowy Selthusa. W odpowiedzi mag wydaje z siebie cichy jęk, który podejrzanie przypomina przekleństwo. - Albo i nie.
- Co mu się stało? - pyta Albis z przestrachem, przyklękając przy Selthusie i przekręcając go ostrożnie na plecy.
- Nie wiem - odpowiadam. - Uleczył cię tylko. Chyba to go tak wycieńczyło.
- Całkiem możliwe - przytakuje, przykładając bratu rękę do czoła. - Ale jestem pewien, że niedługo mu przejdzie. Musi tylko trochę odpocząć.
- Może podrzucić was do tej waszej jaskini? - proponuję. Mam zamiar zająć się pozostałymi intruzami i powiem szczerze, że nie czułabym się najlepiej zostawiając ich na pastwę dzikich zwierząt. Obaj byli teraz zbyt słabi, by się bronić. - Nie polepszy mu się chyba przed zapadnięciem zmroku na tyle, by mógł wrócić o własnych siłach.
- Chętnie, dziękuję. - Albis uśmiecha się lekko. Potem na jego twarzy pojawia się zmartwiona mina. - Ale nie dam rady wnieść go aż na twój grzbiet.
- Albis? - Selthus otwiera nagle szeroko oczy. - Nigdzie z nią nie lecimy! - oznajmia chrapliwym szeptem, gorączkowo próbując się podnieść, co niezbyt mu wychodzi.
- Nim się nie przejmuj - mówię, ignorując protesty maga. - Podam ci go.
Pomagam Albisowi wspiąć się na mój grzbiet i usadowić wygodnie między szpikulcami, a potem schylam się, by podnieść Selthusa.
- Spokojnie, przecież cię nie zjem - mruczę z rozbawieniem, chwytając próbującego stawiać opór nekromantę zębami za przód obszernej szaty. Delikatnie unoszę go w górę.

<Selthusie?xD>

1 komentarz: