Patrzyłam przez chwilę jak mój towarzysz rusza naprzeciwko opancerzonym
wojownikom Helados. Zeskoczyłam zwinnie na ziemię i poszłam prosto w sam
środek starcia. Przede mną stanął wojownik z włócznią. Uniknęłam ataku i
wbiłam w niego zaczarowaną broń. Mężczyzna stanął w ogniu. Dwóch
podbiegło mu na ratunek. Zbliżałam się coraz bardziej do ich siedziby.
Po części była z drewna, więc był to łatwy cel. Rzuciłam jeszcze okiem
na Rakanotha’a. Radził sobie nieźle – zabił połowę wrogów. Pobiegłam bez
przeszkód na dziedziniec i do drzwi, w które wbiłam ostrze małego
miecza. Cała zajęła się ogniem. Przez okno wyskoczyło dziesięciu
wojowników. Nie zauważyli mnie, co podsunęło mi pomysł na atak z
zaskoczenia. Złapałam płonący kij i pobiegłam za nimi. Blisko środka
,,bitwy” skoczyłam przed nich i zabiłam pięciu. Na razie byliśmy górą.
(Rakanoth?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz