Dziewczyna skulila się w fotelu. Raphael uśmiechnął się na ten widok i wstał z miejsca, kierując się w stronę drzwi. Zatrzymał się jednak i zmrozil wróżkę wzrokiem.
- Jesteś w pewnym sensie wolna - zdjął kaptur i dopiero wtedy dziewczyna mogła ujrzeć jego twarz. - Dopóki nie zrozumiem twojej umiejętności możesz swobodnie poruszać się po całym zamku, pomijając zamknięte drzwi. Jeśli wyjdziesz poza granice twierdzy, moje bestie rusza na polowanie.
- Nie boisz się, zew ucieknę? - Zapytała cicho.
- Nie. - Arogancki uśmieszek wykwitł na jego twarzy - a teraz piękna pani wybaczy - skłonił się teatralnie i rzucił wychodząc - laźnia jest obok, a suknie znajdziesz w szafie. Lepiej nie schodz do lochów. No, chyba że chcesz umrzeć...
Wyszedł. Teleportował się do siedziby potepieńców. Szedł dumnie korytarzami, ponownie kryjąc twarz pod kapturem, a mijani członkowie gildii klaniali mu się nisko.
- Panie?
- Znajdź mi waszego mistrza - machnął na Kassariaha - chcę się dowiedzieć czegoś na temat wróżek.
- Tak jest - skłonił się ponownie i ruszył wzdłuż korytarza.
<Flor? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz