Rozejrzał się wokół ze względnym zainteresowaniem.
- Świetnie. A teraz bywaj. - machnął na nią jakby odganiał muchę i ruszył przed siebie.
Nie spojrzał w tył. Nie było potrzeby. Dziewczyna i bez tego była czerwona z wściekłości.
- Straciłam czas na ciebie! - wrzasnęła tak głośno, że pobliscy ludzi spojrzeli z ciekawością.
- Owszem. - stanął i odwrócił się. - A co? Sądziłaś, że zaproponuję ci obiad? Jadałem w milszym towarzystwie.
- Powinnam cię zostawić w lesie.
- Powinnaś. Poza tym właściwie nie potrzebowałem pomocy. Znam okolicę. Zawsze mogłem podlecieć kawałek.
- Więc... - zaczęła.
- Więc chciałem sprawdzić jak daleko polecisz pod tą śmieszną formą kruka. Wiesz, że mój braciszek je lubi? Te ptaszydła. Zastanawiam się dlaczego? - pokiwał zamyślony głową nie zwracając na nią uwagi.
- Jesteś świnią.
- Wiem. Nie stwierdzaj rzeczy oczywistych. A teraz idź sobie. Przeszkadzasz mi. - mruknął idąc ponowne w sobie tylko znanym kierunku.
Miał zamiar znaleźć jakąś katedrę Bractwa Światła i nieco namieszać. Może przywołać kilka żywiołaków. Potrafią siać tak piękny chaos.
<Nicole? :3 Zaraz będzie się działo xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz