Położyłam nieśmiało dłoń na jego ramieniu. Demon uśmiechnął się i szepnął:
- Ja prowadzę.
Wolno tańczyliśmy. Czułam się pewnie jak nigdy dotąd.
- Dziękuję. – powiedziałam nagle. Malthael popatrzył na mnie zdziwiony.
- Za co?
- Za ten wieczór. Było wspaniale.
- Naprawdę tak uważasz? – spytał niepewnie. Kiwnęłam głową.
- Serio. – zbliżyłam się do niego. Mężczyzna położył dłoń na mojej talii.
- Chyba powinnam już wracać. – powiedziałam patrząc na księżyc wiszący
wysoko na niebie. Demon odsunął się i popatrzył na mnie smutno.
- Nie chcesz być ze mną co?
- Nie wcale tak nie myślę. – podniosłam ręce do góry – Dla ciebie mogę zostać.
Mężczyzna kopnął kamyk i złapał mnie za rękę.
- Chodź ze mną.
Pobiegliśmy przez las poza teren zamku. Gwiazdy wskazywały nam drogę, a
tarcza księżyca była nam przewodnikiem. Wreszcie dotarliśmy nad srebrny
wodospad.
- Jaki śliczny… - szepnęłam z zachwytem dotykając wody, która lekko
przepłynęła między moimi palcami. Nagle obok przebiegł jakiś zwierz.
Zerwałam się i ujrzałam wielkiego ptaka o metalicznych piórach.
- Kruk. – powiedziałam do siebie – Jaki wielki…
- Chodź. – Malheur złapał mnie za rękę i pociągnął.
- Gdzie idziemy?
(Malthael’u? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz