Nekromanta wyrywał się ale nic tym nie osiągnął. Warknął i chciał nawet zaatakować, niestety bliskość smoczych zębów zniechęcała. W końcu dał się przenieść z miną męczennika mówiącą mmniej więcej: Możesz mnie zjeść ale udław się. Smoczyca zignorowała go i posadziła niezbyt deikatnie na grzbiecie.
- Wygodnie? - zasyczała w smoczym uśmiechu.
- Wypchaj się.
- Selthusie! Ona jest miła. - oburzył się Albis.
- Wiesz gdzie ja to mam?
- Nie chcę wiedzieć. - mruknął chłopak.
Matafleur pokręciła głową mając najwyraźniej dość nekromanty. Nie byłaby pierwszą która chciałaby go zatłuc.
- Dokąd mam lecieć? - zapytała prostując imponujące skrzydła.
Selthus omal się nie udławił ze zdumienia.
- CO?! Ty jej ... ty chcesz aby ONA znalazła nasz dom?
Albis wzruszył ramionami z miną niewiniątka.
- Domem bym tego nie nazwał. Ale w czym problem? Tak będzie szybciej, a ty jesteś słaby.
Nekromanta zrzędząc i klnąc pod nosem, zaczął się wiercić na grzbiecie gada. Zapewne chciał spróbować zejść, ale długa szata zaczepiła o szpikulec. Smoczyca musiała się zorientować gdyż machnęła skrzydłami i zostawiła w dole las. Selthus zaklął i chwycił kurczowo kolca. Zamknął oczy mając dość wszystkiego. Żołądek, pusty po malutkim śniadaniu podszedł mu do gardła, a serce zagłuszyło łomotem wszystko inne. Mocny wiatr uderzył go w twarz otrzeźwiając nieco. Albis pisnął radośnie za jego plecami.
- I czego się cieszysz! Jesteśmy zdani na jej łaskę.
- Wszyscy nekromanci to tacy tchórze i zrzędy? - zapytała rozbawiona smoczyca.
Selthus zrobił się nieco bardziej czerwony.
- Nie jesteśmy. Po prostu nie lubię wysokości ani takich wygadanych gadów.
- Mhm, oczywiście ci wierzę.
Albis stłumił chichot i wskazał na północ.
- W tą stronę jeśli można!
Z trudem przekrzyczał wiatr. Matafleur z gracją zmieniła kurs a nekromanta zamilkł starając się nie spaść. Wiedział, że to nie jego dzień.
<Mata? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz