Amira spojrzała na mężczyznę który przed chwilą się pojawił. Kompletnie nic nie rozumiała, czuła się jakby stała pośrodku bezkresnego morza. Po chwili przeniosła wzrok na Malthaela, który niezadowolony przyglądał się swojemu znajomemu. Niepewnie się uśmiechnęła do Alastora, który przypatrywał się jej.
-Amira Cantalerso... Opiekun?
-Co tu robisz? - Spytał Alastor zbliżając się do niej.
-A jak myślisz? Ten demon mnie porwał i nawet nie powiedział dlaczego... Nie zbliżaj się do mnie bo dostaniesz. Malthael przekonał się o moich umiejętnościach.
-Słuchaj jej Alastorze bo ta samobójczyni potrafi być nieprzyjemna. - Powiedział Malthael kładąc rękę na ramieniu Amiry. Ta drgnęła i chwyciła jego rękę, wykręcając ją.
-Ktoś pozwolił ci mnie dotknąć? - Powiedziała puszczając jego rękę i patrząc na niego zdenerwowana.
-Przed chwilą nie marudziłaś.
-Cicho bądź, bo ci coś zrobię!
-A może chcesz się jeszcze raz wykąpać sadystko?
-Nie jestem sadystką! Muszę się przed tobą jakoś bronić. - Powiedziała i odsunęła się od niego natychmiast. Zbliżyła się w ten sposób do Alastora. Spojrzała na niego chłodno, jego na pewno nie znała. - Co tu robisz?... Znaczy się... Czego chcesz od tego cholernego demona?
-To nie twoja sprawa.
-Też mogę wiedzieć o co chodzi. Jeśli chcesz mu przywalić to musisz poczekać, muszę mu oddać za tę chłodną kąpiel w jeziorze.
-Było trzeba nie skakać z wierzy... Samobójczyni.
-I takie wyjątki się zdarzają. - Odpowiedziała Amira wzruszając ramionami z zabawną miną. Gdy spojrzała na Alastora szmaragdowymi oczami dostrzegła pytanie skierowane właśnie do niej. - Musiałam jakoś zejść z wierzy, a tylko Malthael ma skrzydła. Później ten matoł zanurzył się że mną w jeziorze i czepia się że to moja wina... I nadal nie wiem czego od niego chcesz. Więc olśnienisz mnie, mówiąc o co chodzi? - Spytała patrząc mu w oczy, były takie... Ciekawe.
~Alastorze? Maltiś?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz