.

.
.
.

niedziela, 1 lutego 2015

Od Elaizy - Cd. Lotara

Strażnicy stali po obu stronach wojownika i gdy skręcili w złą stronę, spojrzał zaskoczony.
- Co się dzieje? - zapytał cicho.
Nie odpowiedzieli, tylko chwycili go pod ramiona i wbrew woli zaciągnęli do sporych wrót. Wyrywał się, ale byli zaskakująco silni. Tym bardziej, że nie miał broni ani zbroi. Ubrany został w ładny strój, pasujący bardziej do dworu niż walki.
- Nie utrudniaj. - warknął wojownik otwierając skrzypiące wrota.
Za nimi czaiła się jedynie nieprzenikniona ciemność. Zupełnie jakby za sprawą magii wkroczyli w inny wymiar grozy.
- Czego ode mnie chcecie? - zdążył jeszcze zapytać.
Zaraz potem głos został pochłonięty i wytłumiony. Z początku nic nie widział. Gdy oczy przyzwyczaiły się do ciemności spostrzegł kilka nieznaczących szczegółów. Ściany były chropowate, pokryte delikatną warstwą wilgoci i błyszczących grzybów. W nos uderzył odór zgnilizny a w oddali usłyszał miarowe kapanie wody.
- Czy to... - dopiero spostrzegł, że faktycznie go nie słychać.
Nie wiedział kiedy zostało rzucone okrutne  zaklęcie, całkowicie odbierając zdolność mowy. Zaczął się miotać, ale strażnicy byli nieustępliwi. Popchnęli go w kierunku metalowych, zardzewiałych drzwi które otworzyli bezgłośnie. Niemal stracił równowagę na spiralnych schodach prowadzących do wielkiej, okrągłej celi. Jedynym źródłem światła był blady blask przebijający przez otwór w suficie. Ujrzał siedzącą pod ścianą Elaizę i zbiegł w dół z zaskakującą szybkością. Dziewczyna wstała rzucając mu się w ramiona.
Dopiero teraz spostrzegł, że panuje tu straszliwe zimno, zaś dno celi pokrywa ciemna warstwa marznącej wody.
- Jak oni mogą cię tu  trzymać. - wyszeptał gładząc jej włosy.
Drżała mocno, ale nie tak bardzo, jeśli przyjąć ile czasu tu spędziła.
- To nie jest ważne. - wyszeptała, tłumiąc szloch.
- Jak to...
Nie dokończył gdyż przewał mu nieco sykliwy głos dochodzący z mroku.
- Witaj wojowniku. - wyszeptał przesuwając się w stronę światła.
To co ukazało się jego oczom wywołało zgrozę. Wielka postać, ponad dwumetrowego Naga o skórze i ciele węża. Bursztynowymi oczami obserwował go, jakby był przyszłą zdobyczą. Miał aż dwie pary rąk które splótł na piersi. Na usta wyszedł drwiący uśmiech.
- Lotar jak sądzę?
Rycerz kiwnął głową.
- Czego chcesz?
- Mmm możemy pomóc sobie nawzajem. - kontynuował Nag.
- Co?
- Mówię o królowej półgłówku. Jest wiele osób które podzielają moje zdanie. Trzeba ją zabić, a ty jesteś najlepszym kandydatem na zabójcę.

<Lotarku? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz