.

.
.
.

wtorek, 3 lutego 2015

Od Garudy - Cd. Meg

- Otwórz oczy! - krzyknął Garuda chwytając ją w ramiona. - No dalej... jesteś silna... - szeptał tuląc ją.
Nie mógł pozwolić aby zginęła. Przecież miała być jego nicią łączącą ze światem. Była... idealna. Zamknął oczy skupiając się na drobnym ciele. Przelał tyle własnej energii ile tylko mógł. Dziewczyna drgnęła leciutko, ale nadal pozostawała chorobliwie blada. Zaczęła drżeć coraz silniej.
- Już dobrze... zaraz zrobi ci się cieplej. - powiedział chwytając ją mocniej i niosąc do swojej komnaty.
Delikatnie położył na łóżko i rozpalił szybko ogień w kominku. Wcześniej okrył ją chyba wszystkimi kocami w pomieszczeniu. Ułożył się tuż obok i nakrył wielkimi, czarno błękitnymi skrzydłami.
- Meg? - wyszeptał gładząc jej policzek. Jęknęła cichutko pod warstwą koców. - Proszę cię, nie możesz teraz odejść. - przytulił ją do siebie.
Czuł przemożną chęć działania, ale czysta rozpacz tak bardzo zawładnęła sercem, że nie mógł  zostawić dziewczyny. Zginęłaby w przeciągu chwil. Dlaczego ktoś chciał ją skrzywdzić?! Nie wiedział, ale jednego był pewien. Znajdzie winnego i unicestwi w najgorszy dostępny sposób.
Gdy dziewczyna uchyliła nieznacznie oczy, uśmiechnął się szeroko.
- Nic nie mów... oszczędzaj siły. Rany niebawem znikną.
- Znikasz... - zdołała wyszeptać.
 Spojrzał na swoje dłonie. Miała rację. Przelał tak wiele energii, że nie mógł dłużej trwać na tym świecie. Musiał niebawem powrócić do bransolety Caitlyn aby zregenerować siły. Nie miał jednak najmniejszej ochoty. Przecież Meg go potrzebowała.
Obraz demona zafalował i zaczął się rozmywać. Spojrzał ze zgrozą na dziewczynę.
- Zostań tu... zostań... - zdołał jeszcze wyszeptać zanim całkowicie zniknął.

<Meg? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz