.

.
.
.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Katharsis – Cd. Dantego


Skrzydlata Groza

Kath zamarła. Atak miał zostać dokonany… przez nią? To czysta kpina! Przecież to ona najbardziej, oprócz świętej pamięci ludzi, ucierpiała na tym najbardziej! Jeżeli nie, to czego niby demony miały od niej chcieć? Nie była przecież im potrzebna, chyba że…
- Medalion… - mruknęła do siebie, a jej źrenice niebezpiecznie się rozszerzyły.
Właśnie teraz, medalion parzył jej skórę. Czuła go, a raczej jego niebezpieczną moc. Nikt, powtarzam NIKT nie wiedział, że dziewczyna go posiada. Odebrała go kiedyś wysoko postawionemu demonowi.. a raczej Władcy. Niemal na pewno nazywał się Raphael.
I był bardzo pożądany przez inne demony.
Tylko dlaczego Desmodor wcale się o niego nie pytał? O co mu chodziło? Może chciał, żeby sama do niego przyszła? Albo po prostu nie wiedział, że to ona go posiada.
- To musi być żart – syknęła – ja nie mam układów z demonami!
- A niejaki Rakanoth?
- To.. – zawahała się, po czym dodała z bólem – to nic, jedynie uratował mi życie.
- Nie obchodzi mnie to – Frost zmrużył oczy – zostaniesz przesłuchana.
- Nie. Ma. Mowy.
Niemal w jednej chwili obróciła się i wskoczyła na konia. Skrzywiła się, czując ranę, ale zignorowała to. Popędziła konia przed siebie, po drodze z ledwością omijając ludzi. Powoli traciła przytomność, jednak jechała dalej. Miała dość tego wszystkiego.
Miała dość bycia wojowniczką i bycia na czyichś rozkazach.
Myślała nawet, czy nie opuścić Heladosów, jednak to by się wiązało od razu z zhańbieniem jej rodu.


<Pan Dante, Frost, Rakaś? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz