Pokonać Przeznaczenie
Kyrie
mimowolnie uśmiechnęła się. Westchnęła cicho i pokręciła głową. Po chwili
wyszła ze stajni, ciągnąc białą, piękną klacz z wodzami. Widząc minę Darricka,
wzruszyła ramionami.
- Kłamałam.
Wskoczyła na
konia.
- W takim
razie jadę z tobą – uśmiechnęła się chytrze – a jak się to skończy, zapraszam
na śniadanie. Jak powiedziałeś, powiesz mi gdzie poczucie obowiązku.
Nie
odpowiedział. Kyrie pośpieszyła rumaka, galopując pierwsza we wskazanym
kierunku.
Gdy byli na
miejscu, dało się czuć odór śmierci. Kyrie jeszcze w kłusie zeskoczyła z konia,
a klaczka zatrzymała się pod następnym domem, znajdując żłób z wodą do picia i
sianem. Darrick odprowadził konia obok jej.
Nagle
poczuła, jak ktoś szarpie jej ciało. Wyrwał się z jej gardła donośny krzyk.
Niemal w
sekundzie wszystkie jej kawałki rozpadły się wokół, a krew trysnęła. Darrick
przeklął cicho, wyciągając broń. Nie minęła chwila, a obok niego pojawiła się
czarna mgła, a z niej wyszła dziewczyna, oglądając paznokcie.
- On nigdy
mi nie da umrzeć! - Westchnęła
zirytowana, widząc zgraje wampirów, którzy pojawili się sekundę temu.
Patrzyli w
przerażeniu na dziewczynę, która powinna być już martwa.
- Chcecie
umrzeć? – Syknęła, a jej paznokcie zmieniły się w pazury niczym tygrysa.
Nie
odpowiedziały, tylko stały, wahając się między ucieczką a atakiem.
Oj, córeczko usłyszała natrętny głos w
głowie, a na ramieniu pojawiły się lekkie przecięcia, jakby cięła się nożem.
One nigdy nie goiły się tak szybko.
Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jesteś do
mnie podobna.
Szatan
zaśmiał się tak, że nie tylko ona go usłyszała. Wszyscy rozejrzeli się, nie
widząc jednak nikogo.
<Hmmm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz