.
.
.
.
piątek, 6 lutego 2015
Od Annabeth - Cd. Alastora/Asmistusa
Więc jednak poparzenie nie było zwykłym wypadkiem przy wypełnianiu domowych obowiązków.Spojrzała na swoje ręce, a zaraz potem poruszyła kilka razy palcami. Ta czynność od niedawna stała się nieodłączną częścią życia dziewczyny.
- I nie byłbyś. Tenebris... nie należy do najlepszych osób. A twoja choroba, z tego co pamiętam, to tylko i wyłącznie moja wina. Powinieneś mnie wtedy zostawić. Dałabym sobie radę.- uśmiechnęła się lekko- W domu jest tylne wyjście, wprost do ogrodu. Stamtąd można wydostać się na główną ulicę miasta lub te poboczne.- zwróciła się do Asmistusa
- Nie mogłaś powiedzieć wcześniej?- wymruczał Mistrz Alastora
- Nie pytał Pan.- odpowiedziała
- Potrzeba znalezienia wyjścia jest chyba oczywista.
- Dosyć tego!- huknął młody mag- Mistrzu, Annabeth, lepiej już chodźmy.
Czarny Płomień popatrzył na swego ucznia, potem na rudowłosą, którą obdarzył niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Ale co się mu dziwić? Często irytowała wszystko co się ruszało. Szybko przeszła do kuchni, mężczyźni szli za nią. Przy okazji wzięła swój "skarb" w postaci deski. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby maszyna została uszkodzona albo, co gorsze, zniszczona przez kogokolwiek. Jedyna pamiątka po zaginionym wujku była dla niej cenniejsza niż cokolwiek innego. Drzwi skrzypnęły, kiedy popchnęła je lekko. Szybko ustąpiły, co było ich jedyną i niezaprzeczalną zaletą. Na zewnątrz panował gorąc i duchota, zdecydowanie nieodpowiednie w chwili takiej jak ta. Ogród otoczony był murem z wysokiego żywopłotu oraz gęstych pnączy.
- I gdzie to twoje wyjście?- burknął najstarszy z nich
- Tam.
Wskazała dłonią pobliskie zarośla. Nikomu nie przyszłoby na myśl, że to właśnie tam znajdowała się wyrwa. Z wnętrza domu wydobył się głośny trzask, jakby coś zostało stłuczone.
- Nie wiem co masz na myśli, ale idziemy.
Jak powiedział, tak zrobili wszyscy. Jak się okazało dziura była wielkości najmłodszej siostry Ann i szeroka na prawie półtora metra. Wręcz idealna dla zdesperowanych uciekinierów.
~~*~~
Asura, młody Powietrzny Wilk i nastolatka na dziwnym ustrojstwie- w normalnych warunkach ludzie uznaliby ten widok za nietypowy. Jednak tu było to na poziomie "jeszcze do przyjęcia". W dzielnicy handlowej roiło się od dziwnych istot, podejrzanych typków, kupców z przeróżnych krain i... ciekawskich dzieci. Trójkę dobiegł głos jakiegoś jegomościa.
- Hej wy! Czekajcie!
Ann jak na zawołanie zatrzymała deskę. Alastor i Asmistus stanęli kilka kroków dalej. Wykonała sprawny obrót o sto osiemdziesiąt stopni i zamarła. Wysoki mężczyzna o siwych włosach i ciemnych, prawie czarnych oczach patrzył na nią jak na kogoś ważnego. A ona? Nie wiedziała co zrobić. Odezwać się, czy raczej milczeć? Zdusiła rosnącą chęć rzucenia się na osobnika.
- Coś się stało?- zapytał Nevanil
- Jesteście zainteresowani kupnem nowych części do statków? Najwyższa jakość, przystępna cena. Ponadto mam zioła o niezwykłych właściwościach i wiele innych. Jedyna taka okazja.
< Alastorze, Asmistusie? Kupujemy? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz