Dziewczyna siedziała przez chwilę, nie bardzo wiedząc co zrobić. Po chwili westchnęła a Zevran chwycił jej dłoń wyciągając klamkę. Podskoczyła zaskoczona.
- Czy ktoś jeszcze ma jakiś powód aby odwiedzać pokoje? - zapytał spokojnie.
Jęknęła znając doskonale odpowiedź.
- Niestety nie.
- No dobrze... w takim razie może....
- Nie możemy zniszczyć drzwi. Właściciel mnie ... znaczy, ogółem jest bardzo nerwowy. - powiedziała szybko.
- Ale skoro nikt nie przyjdzie, jak wyjdziemy?
- Może...- zaczęła się bezradnie rozglądać wokół, jakby chciała znaleźć ukryte wyjście z kolorowym transparentem.
Niestety jedyne co rzuciło się w oczy było oknem.
- Zabijemy się jak spróbujemy tamtędy wyjść? - zapytała wskazując świetlisty prostokąt przez który wpadały radosne promienie słońca.
- No prawdopodobnie.
Pokój znajdował się na drugim piętrze a pod spodem mieli ogród najeżony paskudnymi krzewami. Kiepskie miejsce na lądowanie.
Dziewczyna z głośnym jękiem opadła na poduszki z tyłu.
- To co robimy?
<Zevran? Strasznie utknęli xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz