Lodowa Królowa
Sophia
odskoczyła do tyłu, sięgając do uda. Wyciągnęła z podwiązki sztylet i chwyciła
go umiejętnie w dłoń.
- Nie
podchodź do mnie – syknęła.
Seen zmrużył
oczy, nie odzywając się słowem. Pokojówka była przyparta do ściany, ciężko
oddychając.
- Zostawmy
ją – mruknęła wróżka, odkładając jedzenie.
- Jedz.
- Nie mogę.
Jeśli wrócą mi siły, wróci i bariera. A wtedy będziesz uwięziony w tej postaci.
Nag drgnął,
a piękna Sophia – jak postanowiła nazywać się Faraella – niezauważalnie ruszyła
wzdłuż ściany w kierunku drzwi.
- A ty gdzie
się wybierasz? – Mężczyzna zbliżył się do niej, a ta zamachnęła sztyletem, nie
pozwalając jeszcze bardziej zmniejszyć odległości między nimi.
- Nie
podchodź – powtórzyła.
- Bo co? –
Ponownie zbliżył się o krok, a ta cofnęła lekko dłoń.
Sophia
szybciej niż normalny człowiek okrążyła go i znalazła się przy wróżce.
Pociągnęła ją za dłoń i przyłożyła do szyi.
-
Przepraszam – wyszeptała do Faraelli i spojrzała hardo na Naga.
- Zależy ci
chociaż na niej?
- Nie
zabijesz jej, proszę cię – roześmiał się, jakby szczerze rozbawiony.
- Chcesz się
założyć? – Tym razem to ona zmrużyła oczy.
Nie pozwoli
się zabić.
Musi żyć, by
chronić Adama. Bez niej, król w końcu go zabije.
A tego nie
chciała. Kochała brata nad życie.
<Seen?
:3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz