Flawia stuknęła dłonią w bańkę, nic. Spojrzała na Malthaela, patrzył na nią bykiem. Ta jednak się nie zraziła i pokazała mu język, śmiejąc się po chwili gdy ujrzała zdenerwowaną minę demona.
-Podpalę ci ten twój warkocz jak tylko wyjdziesz z tej cholernej bańki! - Krzyknął Malthael wskazując ją palcem.
-Nie drażnij go. I tak już jest zdenerwowany.
-Dlaczego chcesz tu zwabić Darrica?
-Mamy małe porachunki.
-Może nieco jaśniej?
-Jeśli Darric przeżyje to ci opowie.
-Tak na pewno mi odpowie... Tak jak ostatnio. - Pomyślała Flawia i uśmiechnęła się przypominając sobie wieczorną konfrontację.
-Ale w najgorszym wypadku, jeśli Darric zginie to.. Co będzie ze mną? - Spytała wystraszona, nie wyobrażała sobie aby zginął. Garuda chwilę myślał i po chwili się odezwał.
-Malthael się tobą zajmie. - Dziewczyna spojrzała na demona który szedł za Garudą. Złowieszczo się uśmiechał, jakby właśnie wygrał jakiś ważny zakład. - Więc lepiej bądź dla niego miła i mu nie dokuczaj, a może odprowadzi cię całą do domu.
Dziewczyna usiadła na dnie bańki, nagle zrobiło jej się słabo. Tak miała umrzeć? Dziwne, zawsze myślała że z ręki jakiegoś człowieka którego na prawdę wkurzy. No ale cóż mogła poradzić, została jej tylko nadzieja że Darric wygra.
-A co jeśli tu nie przyjdzie? - Spytała dziewczyna patrząc na Garudę.
-Nie wiem, ale myślę że przyjdzie... Raczej cię nie zostawi.
-Tak myślisz?
-Mam taką nadzieję. Chciałbym jak najszybciej z nim się spotkać.
Flawia usłyszała jak Malthael cicho się śmieje.
-A ty z czego tam rżysz? - Spytała oburzona dziewczyna zakładając ręce na piersi.
-Bądź milsza. Wszyscy wiemy że Darric zginie. - Znów się zaśmiał, tylko tym razem głośniej.
-Garudo?
-Hm? - Mruknął prowadząc bańkę w stronę jakiejś sali.
-Jeśli Darric zginie... To... - Powiedziała wstając, musiała brać pod uwagę nawet najgorszy scenariusz. Nagle poczuła jak kręci jej się bardzo mocno w głowie. Wysto zaczęło wirować przed oczami, a ona zaczęła szybko oddychać.
-Wszystko dobrze? - Spytał demon patrząc jak dziewczyna dotyka ręką głowy.
-Tak... - Wydyszała z trudem, ale po chwili poczuła że nie ma siły na nic. A jednak nie, w mordę. Pomyślała upadając na dno bańki nie przytomna, wokół zapanowała ciemność. Nie słyszała już żadnych głosów, jakby latała w jakiejś pustej przestrzeni.
~Garudo? Malti? Czy to wasza wina?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz