Flawia obserwowała pokój. Był piękny, choć jak dla niej to czegoś brakowało. Co to mogło być?
-Masz piękny pokój, brakuje tu jakiegoś elementu, ale jeszcze go nie odkryłam. - Uśmiechnęła się do Serana i stanęła przy drzwiach prowadzących na balkon. Flawia zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Starała się wszystko jak najlepiej zapamiętać to pomieszczenie, ale i całą posiadłość, robiła w umyśle mapy aby móc potem odnaleźć się w posiadłości Serana.
-Bardzo się cieszę że ci się podoba. - Odpowiedział mężczyzna, Flawia usłyszała jak zaczął chodzić po pokoju, otworzyła oczy odsuwając się od drzwi. Rozejrzała się po pokoju, nigdzie nie widziała mężczyzny.
-Bu. - Ktoś powiedział jej do ucha. Ta wystraszona uderzyła z całej siły łokciem w brzuch żartownisia. Ten tylko jęknął odsuwając się od dziewczyny. Ta się odwróciła i spostrzegła Serana który dotykał swojego brzucha. Z grymasem bólu na twarzy.
-Wybacz Seranie. To przez przypadek. Nie chciałam tego zrobić. Wystraszyłeś mnie. Mocno cię boli?
-Tylko trochę... Chodźmy na kolację.
-Ale ja nie bardzo jestem głodna. Tamten kawałek ciasta mi w zupełności wystarczył.
-I ty się dziwisz że jesteś taka drobna?
-Ma to również swoje plusy. Na przykład raz gdy uciekałam to wlazłam przez małe okienko do czyjejś piwnicy. Całe szczęście gospodarza nie było w domu. - Tak, ona miała szczęście. Zawsze gdy uciekała trafiała na jakieś miejsca gdzie mogła wykorzystać swój wzrost i wagę. - Ty na przykład jesteś wysoki, a co za tym idzie to nie jesteś zapewne lekki. Gdybyś próbował dostać się po pergoli, to nie wytrzymałaby twojego ciężaru. Chociaż czasem chciałambym być trochę wyższa. To wcale nie jest przyjemne gdy ludzie patrzą na ciebie z góry. Nawet gdy wiedzą że masz rację to i tak jest to przekonanie że jesteś od nich gorszy. Nienawidzę wysokich ludzi, nie mówię o tobie Seranie. Tacy ludzie zawsze czują się ode mnie lepsi, mądrzejsi, silniejsi. To jest denerwujące, ale... W sumie co ja tam będę mówić. Jeszcze się obrazisz na mnie że wyrażam się tak o ludziach twojego wzrostu. Tak, to jest bardzo niekulturalne z mojej strony i nie miłe. Pewnie czujesz się urażony. Na dodatek uderzyłam cię w brzuch i pewnie bardzo cię boli. Jestem taka okropna, nie rozumiem dlaczego mnie zaprosiłeś. Przecież... Jestem pyskata, chodzę własnymi ścieżkami nie zwracając na nikogo uwagę. Nie interesuję się tym co mówią o mnie inni, choć czasem jednak to robię i wtedy wpadam w kłopoty. Czemu nie mogę być... Posągiem, obrazem. Nic nie muszą robić, a raczej nie mogą... Są martwe, jak to możliwe. Jestem człowiekiem, złym człowiekiem który denerwuje wszystkich swoim stylem bycia. - Flawia wyszła z pokoju Serana ze spuszczoną głową. Jak on znosił jej towarzystwo? Czemu jej nie zabił w parku? Wiedziała o tym jaka jest, ludzie byli wobec niej szczerzy. Czemu ona nie brała tych słów do serca i nie próbowała się zmienić? Może chciała... Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Zawsze stawiała się każdemu, każda osoba była jej wrogiem, przeciwnikiem z którym chciała za wszelką cenę wygrać. Gdyby zrobiła coś wedle czyjejś woli oznaczałoby to poddanie się. Flawia nie miała zamiaru nigdy się poddawać, była silna. A może uparta? - Przepraszam cię Seranie. Ja naprawdę chciałabym być taka jak inni ludzie... Ale nie potrafię. - Powiedziała słysząc że Seran idzie za nią. Poczuła jak łza spłynęła po jej policzku, szybko ją otarła. Przecież ona nie chce ukazywać jaka jest słaba. Umysł szybko nakazał wziąć się w garść. Podniosła wysoko głowę czekając chwilę aż na jej twarz wpłynie obojętność. Gdy w końcu udało jej się przybrać naturalny wyraz, zwolniła zrównując się z Seranem. - Zapomnij o tym że coś mówiłam, głośno myślałam. - Patrzyła przed siebie choć ledwo widziała korytarz przez napływające łzy. Zamknęła oczy i szybko je przetarła. - Coś mi wpadło do oczu. - Wiedziała że musi podrzucić jakiś temat, ale nic jej nie przychodziło do głowy.
~Seranie?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz