Diabeł w ciele anioła?
Katharsis
zmarszczyła brwi, jednak nic nie powiedziała. Odetchnęła głęboko, przed tym co
chciała powiedzieć.
- Mamy
problemy na wschodzie – oznajmiła cicho – demony robią się coraz bardziej
złośliwe, Dante. Bariera…
- Co z nią?
- Pęka –
jęknęła – byłam tam.
- Byłaś?! –
Syknął.
- Pojechałam
wczoraj – odwróciła wzrok – mieli rację. Bariera pęka, Dante. Jakby wąż zrzucał
skórę. Wszędzie są szczeliny, przez które mniejsze potwory się wydostają. One
ich zabijają. Nie mogłam stać bezczynnie.
Dante
patrzył na nią w spokoju. Za pewne analizował wszystko co mu powiedziała.
-
Powinniśmy… poprosić kogoś o pomoc. – Mruknęła cicho.
- Nie
potrzebujemy jej – brat zmrużył oczy.
- Frost by
nam pomógł! Nie mam pojęcia, co robić! To z barierą… to nigdy nie miało
miejsca! Od czasu powstania bariery, eteru nie brakowało i się utrzymywała! Ona
pęka, Dante! Możemy wszyscy tu zginąć!
Nie
odpowiedział.
- Cholera
jasna, choć raz schowaj tą swoją dumę i pozwól mi walczyć na froncie! Teraz
każda osoba do pomocy się liczy! Nawet ktoś taki jak Frost.
Zmarszczył
brwi. Kath zaczynała się denerwować jego nikłymi reakcjami.
-
Podejrzewam, że anioły wiedziałyby co robić. Ale gdyby tylko zechciały nam
pomóc… - wyszeptała – w każdym razie, jutro wyjeżdżam.
- Niby
gdzie?
- Do obozu
na zachodzie, trzeba się tam zająć, wśród ludzi jest coraz więcej niepokoju.
<Dantuś?
Może Frost? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz