Katy spojrzała oniemiała na mężczyznę, zupełnie ignorując fakt, że została przyciągnięta do niego niewidzialną dłonią.
- Jakim cudem... mówisz po angielsku? - Zapytała cicho.
- Angielsku? - Zmarszczył brwi - to jakaś nowa kraina?
Kat westchnęła nerwowo i wstała, próbując uspokoić drżenie rąk. Zaczęła obgryzać paznokcie i co chwila przerzucała wzrok to z dziwnego przybysza na okno, to z powrotem. Dopiero po chwili do niej dotarło, że przecież mężczyzna użył mocy!
- Co to za sztuczki? - Zapytała podejżliwie.
- To - wskazał na kostur, a ta odskoczyła. - To żadne sztuczki.
Zaczął powoli podchodzić, to dziewczyna zjerzyła się jak przestraszony kot i odskoczyła równie szybko.
- Nie zbliżaj się do mnie - zmrużyła oczy.
- Zachowujesz się jak kot - usłyszała za sobą męski głos. - Może by cię zamienić w kota.
Chciała się odwrócić, ale bała się tego, co może tam zobaczyć. Zaskoczeniem więc było, że stał tam tylko wysoki mężczyzna.
- Lord - powiedział właściciel czaszki.
- Selthusie, kim ona jest? - Obejrzał jej ubranie - nie wygląda mi na służbę.
- Służbę? - Syknęła. - Jestem z Nowego Jorku na miłość boską, przestańcie sobie żartować i powiedzcie mi, gdzie jestem! A najlepiej zaprowadźcie na najbliższą stację kolejową! Dalej dam sobie sama radę.
Selthus spojrzał nieco zrezygnowany, a Lord zaśmiał się tubalnie.
- Nowy Jork? A cóż to?
- Może jakaś dzielnica w Powietrznych miastach.
- Co tu się dzieje... - przeczesała dłonią włosy i chwyciła komórkę. - Jest tu gdzieś wogóle zasięg? - Zapytała mężczyzn, jakby wcale nie oczekując odpowiedzi.
<Hmmm?>
- Jakim cudem... mówisz po angielsku? - Zapytała cicho.
- Angielsku? - Zmarszczył brwi - to jakaś nowa kraina?
Kat westchnęła nerwowo i wstała, próbując uspokoić drżenie rąk. Zaczęła obgryzać paznokcie i co chwila przerzucała wzrok to z dziwnego przybysza na okno, to z powrotem. Dopiero po chwili do niej dotarło, że przecież mężczyzna użył mocy!
- Co to za sztuczki? - Zapytała podejżliwie.
- To - wskazał na kostur, a ta odskoczyła. - To żadne sztuczki.
Zaczął powoli podchodzić, to dziewczyna zjerzyła się jak przestraszony kot i odskoczyła równie szybko.
- Nie zbliżaj się do mnie - zmrużyła oczy.
- Zachowujesz się jak kot - usłyszała za sobą męski głos. - Może by cię zamienić w kota.
Chciała się odwrócić, ale bała się tego, co może tam zobaczyć. Zaskoczeniem więc było, że stał tam tylko wysoki mężczyzna.
- Lord - powiedział właściciel czaszki.
- Selthusie, kim ona jest? - Obejrzał jej ubranie - nie wygląda mi na służbę.
- Służbę? - Syknęła. - Jestem z Nowego Jorku na miłość boską, przestańcie sobie żartować i powiedzcie mi, gdzie jestem! A najlepiej zaprowadźcie na najbliższą stację kolejową! Dalej dam sobie sama radę.
Selthus spojrzał nieco zrezygnowany, a Lord zaśmiał się tubalnie.
- Nowy Jork? A cóż to?
- Może jakaś dzielnica w Powietrznych miastach.
- Co tu się dzieje... - przeczesała dłonią włosy i chwyciła komórkę. - Jest tu gdzieś wogóle zasięg? - Zapytała mężczyzn, jakby wcale nie oczekując odpowiedzi.
<Hmmm?>
ASMISTUS TAM? no coś ty xD przecież to zupełnie nie jego klimaty xD on nie trzyma z demonami ani z Przymierzem Przeklętych xD Absolutnie
OdpowiedzUsuń