Malthael rozejrzał się zaskoczony.
- Co do diabła?! Ty głupia babo!
- Machaj! - pisnęła.
Wiatr porywał jej słowa uniemożliwiając dalsze rozmowy a ziemia mknęła coraz szybciej na spotkanie. Jeśli spadną z tej wysokości, zostanie z nich mokra plama. A przynajmniej z niej.
- Nie ma mowy. - prychnął gniewnie. - Zginiesz, a ja się poskładam.
- Ty kanalio!
Zaśmiał się okrutnie i gdy od końca dzieliły ich zaledwie sekundy wykonał nagły zwrot. Skrzydła napięły się do granic możliwości. Gubiąc kilka piór wzleciał wysoko w powietrze i ponownie zanurkował. Dziewczyna przywarła mocniej do niego. Nie miał jednak zamiaru tego ułatwiać. Nie chwycił jej i z każdą chwilą coraz bardziej się ześlizgiwała. Zamknęła mocno oczy, zaciskając ręce wokół talii demona. Kilka powietrznych akrobacji później znaleźli się poza miastem. Mimo wszystko podziwiał jej upór. Mało kto byłby w stanie wytrzymać tak długo. Wielu już dawno byłoby wspomnieniem.
Leciał teraz z ogromną prędkością nad zielonkawą taflą jeziora i w ostatniej chwili zanurkował. Amira nie zdołała nawet pisnąć gdy otoczyła ją lodowata toń. Musiała puścić swój środek transportu i wynurzyła się na powierzchnię, kaszląc.
Tymczasem demon wynurzył się nieopodal, pod postacią czarnej mgły zawisł w powietrzu. Owinął dziewczynę, rzucając niedelikatnie na pobliski brzeg. W końcu kto wie co kryje w sobie tak brudna woda? Na pewno nie pozwoli aby ją pożarto. Woli sam zdecydować o losie irytującej śmiertelniczki. Jak jej było... Amiry?
Pomachał mokrymi skrzydłami, bardzo niezadowolony z takiego obrotu sprawy. Będzie je suszył chyba wieczność.
- Zapłacisz za każde mokre pióro. - warknął rozdrażniony.
Nie lubił wody. Była zbyt... mokra. Dziewczyna zakaszlała jeszcze kilka razy i usiadła. Na szczęście mocne słońce już działało. Powoli osuszało przemarznięte ciało.
- Sam wleciałeś w jezioro. - warknęła.
Spojrzał rozbawiony. Zdjął wierzchni płaszcz, rzucając niedbale obok z paskudnym chlupotem.
- Taaak, ale to ty jak jakaś samobójczyni skoczyłaś z wierzy! Czy jesteś normalna?!
Wzruszyła w odpowiedzi ramionami. Pokręcił zniesmaczony głową i zawahał się przed zdjęciem koszuli. Nie lubił ukazywać innym blizn po torturach i tego czegoś wstawionego zamiast serca. Nieee... zostanie na miejscu.
Usiadł obok Amiry i rozwinął czarne skrzydła. Na szczęście był we względnym cieniu. Inaczej srogo by zapłacił za kąpiel słoneczną.
- Potem cię zabiję. Nie martw się. Możesz uciekać, ale i tak cię znajdę.
<Amira? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz