.

.
.
.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Meg - Cd. Garudy

Myślałam że to co się z nim dzieje to zwykłe omamy jednak gdy spróbowałam go dotknąć : nic.
Otworzyłam szerzej oczy i pogładziłam opuszkami palców pościel. Przed chwilą tutaj leżał. Tak po prostu zniknął? Jak to możliwe? Jak..?
Podniosłam się delikatnie,koce zsunęły się z moich ramion jednakże ciepło jakie dawał ogień w kominku było wystarczające.
-Co się stało..? Gdzie jesteś..?-zapytałam cicho samą siebie.
Zaczęłam się rozglądać w nadziei że jednak gdzieś tutaj jest.
Myliłam się. Siedziałam na łóżku w opustoszałej komnacie.
Jeszcze chwilę temu tu był..o co w tym chodzi?
Głębiej się nad tym zastanawiając każdy kto znalazł by się na moim miejscu uciekł by stąd jak najprędzej się da ale ja chciałam zostać. Obiecałam mu to..i sobie.
Odłożyłam zbędne koce na bok,podniosłam się. Chciałam wyjść na korytarz sprawdzić czy ktokolwiek tu jest jednak rana dała o sobie znać,ból przeszył gwałtownie całe moje ciało. Upadłam na kolana. Położyłam dłoń na ramieniu jakby to miało załagodzić ten niewyobrażalny ból.
Ale w tym momencie najmniej martwiłam się o to czy nic mi nie będzie.
Bardziej martwiłam się o demona który tak nagle zniknął..

(Garuda?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz