Cisza.
Po prostu cudownie
Znaczy nie żebym był zbytnio skory do rozmowy z tym osobliwym osobnikiem, ale zawsze lepsze to niż gapienie się w ścianę i wsłuchiwanie w wodę, która skapywała sobie powoli w bliżej nieokreślonym miejscu i doprowadzała mnie do szału. Co prawda przemawiała do mnie chęć wstania i pozbawienia się tego uporczywego dźwięku w jakikolwiek sposób, ale co nieco obawiałem się reakcji pana pod ścianą. Nie krzyczał na mnie jeszcze, ale nie wiadomo do czego, by doszło jakbym go nieco wkurzył jak podczas mojej "ucieczki". Szczerze mówiąc? Wolałem nie ryzykować. Zamiast tego postanowiłem stać sobie grzecznie i czekać na odpowiedź czemu towarzyszyło bezcelowe rozglądanie się w kółko po drobnej jaskini w nikłym świetle jakie dawały świetliki. Udało mi się nawet dojść do wniosku, że nie ważne jak mocno o to proszę to nic nie zmieniało się w jej wystroju, a ja wciąż jak dekiel przyglądałem się tym samym kamieniom, strużką wody i kreskom, które wcześniej wyprodukował mój twardy do zgryzienia orzech, który ujawnił mi kolejną cechę. Miał skłonność do wyłączania się. Zwyczajnie w pewnym momencie jego wzrok robił się nieobecny, a ten całkowicie odłączał się od świata zewnętrznego i zagłębiał zapewne w wspomnieniach czy też myślach. Owszem, tolerowałem tą cechę, a nawet sam ją posiadałem tylko, że u większości ludzi ujawniała się ona jak siedzieli sami lub akurat była przerwa w rozmowie, a ten dostał ode mnie pytanie i puff. Umysłem powędrował gdzie indziej całkowicie go ignorując. Z lekkim zniecierpliwieniem zacząłem strzelać palcami, a wkrótce nie widząc innej opcji, by nie zanudzić się na śmierć - sam odpłynąłem myślami gdzie indziej. Konkretniej zaś o tym gdzie się podzieje bo co prawda miło mi było siedzieć w Measie, ale stałem się już raczej dość rozpoznawalny. Niby można co nieco pozmieniać swój wygląd i się tutaj poszwendać, ale nie był pewien czy to dobry wybór. Mógłby po prostu jak zwykle załapać się na pierwszy lepszy statek i wyparować bo w sumie pieniędzy miał dość, ale... to miasteczko, aż kusiło, by w nim nieco posiedzieć. Może mógłby się tutaj osadzić i znaleźć inny sposób, by drażnić Władcę? Tak, już zaczynało mu się nasuwać na myśl kilka pomysłów, gdy przerwał je obcy głos mimo chodem wdzierający się do jego głowy i rozpraszający myśli niemal natychmiast. Wzdrygnąłem się, ale jak się okazało mój ukochany wybawca nie do końca o mnie zapomniał i wreszcie uraczył mnie odpowiedzią na moje pytanie, która znów dały mi nieco do myślenia. Próbowałem skojarzyć na jakich konkretnie rejsach go spotkałem, gdy nagle moje ucho wychwyciło świst, a ja sam podskoczyłem, by znaleźć się później krok w bok od miejsca gdzie wcześniej się znajdowałem. Jak się okazało mój ukochany twardy orzech do zgryzienia postanowił rzucać bliżej niezidentyfikowanymi obiektami w bliżej niezidentyfikowanym kierunku, który okazał się być zaskakująco blisko mojej głowy. Już otwierałem usta, by wyrazić swoją opinię na ten temat po raz pierwszy od naszego dość gwałtownego spotkania zirytowany, gdy coś do mnie dotarło.
Śmiech.
Człekopodobne stworzenie, które aktualnie spoczywało dalej pod ścianą i zbytnio do mnie nie przemawiało wydało z siebie ten specyficzny dźwięk uznawany za normalną, ludzką reakcję. Co prawda miałem lekkie obawy co do myśli, które wywołały ten odruch bo równie dobrze mógł myśleć o tym jak mnie przyprawić, albo ukatrupić, ale zaryzykowałem:
- Stwierdzam iż był to był zamach na moje życie. - powiedziałem, uśmiechając się w stronę postaci, która zaczęła się wydawać nieco bardziej kontaktowa. - Mam nadzieję niezamierzony zwłaszcza, że jak widzę zamierzasz mnie tutaj nieco przytrzymać. - dodałem.
Potem znów na krótki moment się zawahałem, ale w końcu odbiłem się rękami od ściany, która służyła jako moje podparcie, wykonałem te kilka kroków, które dzieliły mnie od bliżej niezidentyfikowanego stworzenia rozumnego, złudnie podobnego do człowieka i spocząłem obok niego nie zwracając uwagi czy mu się to podoba czy nie.
- Choć muszę przyznać, że w niektórych kwestiach się myliłeś. - wyciągnąłem z kieszeni sakiewkę, którą udało mi się dziś zdobyć, a również nieco opróżnić. - Zdobyłem to co chciałem, a więcej osób dzisiaj nie zamierzałem ograbić. Measie różni się od innych miast tym, że tutaj żyją ludzie pozytywnie nastawieni do świata, których aż żal okradać, więc nie chcąc się znów przenosić - zostałem tu, ale obiecałem sobie również, że wcześniej będę wybierał cele. Oczywiście takie, którym ukradnięcie paru grosza sprawi wręcz ogólną radość wśród mieszkańców czyli na przykład sknery i brutale, a tacy zawsze się znajdą. - wzruszyłem ramionami.
< Seran? Chłop siedzi ramię w ramię z zabójcą - odważny jest xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz