Nekromanta klęczał przed wielkim demonem. Białe końcówki włosów wychodziły z ciemnego kaptura, naciągniętego na głowę.
- Panie, nic nie poradzę, że nigdzie go nie widziano. - wyszeptał.
Nienawidził każdej części siebie która klęczała przed tym sadystą. Miał ochotę wbić mu w serce sztylet i patrzeć jak kona. Przyjemna opcja...
- Nie obchodzi mnie to, bezmózgi nekromanto! - wrzasnął demon i wstał z wielkiego tronu, podchodząc nieco bliżej.
Czarny Mag zmusił się do zachowania spokoju, co łatwe nie było. Wiedział, że popełnił wielki błąd wracając tu. Będzie musiał uciec, jak najdalej. Może do innej krainy? Ale gdzie indziej znalazłby azyl? Nikt nie zaufa nekromancie.
Zdusił przekleństwo i odważył się unieść wzrok. Przed nim stał znajomy koszmar. Wielka bestia z paskudnymi, szczątkowymi skrzydłami. Na sobie miał czarną zbroję, poznaczoną licznymi śladami bitew. Ciemne włosy opadały na ramiona lśniącą falą. Był mieszanką człowieka i demona. Lekko szara skóra i czerwone oczy dodawały tylko efektu. Nim nekromanta zdołała zareagować, dobył miecza i przyłożył do jego szyi z wrednym uśmiechem.
- Nie jestem pewien czy jeszcze masz jakąś wartość. - wyszeptał.
Selthus pokręcił głową.
- Panie ja...
- Zamilcz! Masz znaleźć tego zbiegłego demona i przyprowadzić do mnie, albo... nie, sama głowa też wystarczy. - dodał z zamyśleniem. - Jeśli jednak znowu mnie zawiedziesz to twój czerep zawiśnie nad bramą zamkową! - wrzasnął i uderzył bo płazem miecza w żebra.
Nekromanta poleciał z impetem do tyłu, po śliskiej podłodze. Dopiero po kilku minutach był w stanie wziąć oddech. Po następnych wstał chwiejnie i powlókł się do wyjścia.
Nigdy już tu nie wróci. Tego był pewien.
U progu powitał go mały, okrągły kształt. Kropek skakał radośnie wokół i zaczepiał nogi swojego pana. Gdy jednak spostrzegł, że nekromanta idzie skulony, zaskomlał. Wyczuł, że coś nie gra. Selthus stanął oparty o ścianę, oddychając z trudem. Usiadł zniżając się na sam dół. Kropek natychmiast wbiegł mu na kolana i zwinął w kłębek. Mężczyzna pogładził go delikatnie. Dopiero wtedy spostrzegł ciemny kształt ukryty w najgłębszym mroku korytarza.
W jego dłoni pojawił się smukły kostur z czaszką na końcu. Wypalił proste zaklęcie wstęgi która oplotła nadgarstek dziewczyny, wyciągając siłą z kryjówki. Spojrzał zaskoczony i puścił ją z prychnięciem.
- Co tu robisz głupia. Ludziom nie wolno przebywać w zamku. Poza tym... - spojrzał na dziwny ubiór dziewczyny. - nietypowo wyglądasz.
<Katy? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz