-Nie!-krzyknęła odsuwając się gdy po raz kolejny mężczyzna wyciągnął rękę w jej stronę.
Nie ufała mu, nie chciała mu ufać.
-Samo się wyleczy
-Tak, tak, jasne. Ściągaj to i zrobię ci ten opatrunek
Zdenerwowana Blair spojrzała na mężczyznę jak na idiotę. Czy on na prawdę myślał, że jakakolwiek dziewczyna z chęcią wyskoczy przed nim z ciuchów, nawet jeśli tylko w celu opatrzenia rany?
-Daj mi zioła i bandaże, a sama sobie poradzę.-mruknęła
Spojrzał na nią podejrzliwie, a po chwili obok niej upadła mała paczuszka z ziołami i bandaż. Biorąc to wstała i udała się do lasu, a gdy drzewa stanowiły już dość dużą barierę opatrzyła sobie ranę. Zastanawiała się czy uciec. Da przecież sobie radę sama! Ptaki są dość smaczne....Lecz z drugiej strony, Etain jak to milusiński kociak potrzebowała nawet najbardziej zgryźliwej osoby obok siebie. Postanowiła więc zostać jeszcze troszkę, pewnie i on odejdzie nagle tak jak każdy inny. Wróciła do "obozu" i usiadła obok ogniska, z dala od zakapturzonego i jego dziwnego "Kropka".
-Głodna jesteś?-mruknął
-Nie...-westchnęła cicho
-Od czego masz tą ranę?-spytał nagle
Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego, lecz ten spojrzenie utkwił w ognisku
-Od sztyletu. Kilka lat temu.Co jakiś czas się otwiera...Gdy kolejna osoba mnie porzuca. Jutro już będzie tylko blizną-rzuciła
(Seltuś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz