Nekromanta westchnął zrezygnowany. Miał dość jak na jeden dzień, wędrówki po irytującym, ciemnym lesie, a to miejsce wydawało się dobre jak każde inne na obóz. Rozejrzał się wokół i spostrzegł wygasłe ognisko. Na szczęście obok leżało jeszcze nieco drewna i po kilku chwilach, spędzonych na dość szpetnym klęciu na oporną naturę która stworzyła tak głupie drewno, polankę rozjaśnił ogień.
- Kropek, zostaw. - warknął nawet nie patrząc w jego stronę.
Dobrze wiedział, że jak jest za cicho na pewno coś kombinuje. Stworek właśnie lizał palce Blair z zamiarem ich zmiękczenia i westchnął głośno, idąc do ogniska. Tymczasem nekromanta podszedł z ociąganiem do dziewczyny.
- Trzeba będzie to opatrzyć. - wskazał kosturem na krwawą plamę.
Blair nie odezwała się, tylko wpatrywała bez ruchu w ogień. Selthus dopiero po kilku minutach zdecydował na bardziej konkretne działania. Chwycił ją za rękę i zaczął prowadzić w krąg światła. Posadził niezbyt delikatnie na trawie, mamrocząc pod nosem na głupotę kobiet. Odłożył kostur który w końcu przygasł.
- Nie znam się na zbytnio lecznictwie ale ewentualnie mogę założyć całkiem niezły opatrunek. - powiedział z dumą.
W końcu jego brat Albis był uzdrowicielem i chcąc nie chcąc nauczył się kilku sztuczek. Gdy dziewczyna nie odpowiedziała westchnął jak męczennik i zaczął wyciągać z przepastnych kieszeni czarnego płaszcza woreczki z ziołami. Większość była trująca potrzebna przy przywołaniach nieumarłych, część jednak można użyć w innym celu. Delikatnie, nawet jak na niego uniósł jej głowę o podbródek i spojrzał w przepełnione rozpaczą oczy.
- Posłuchaj głupia kobieto, zrobię ci opatrunek jasne?
- Nie... nie ma potrzeby. - wyszeptała słabiutko.
- No jasne bo ty jesteś taaaka silna. - zadrwił. - Ściągaj te łachy. Muszę mieć dostęp do rany.
- Ale...
- Chcesz zostać ghulem? Nieee, nie chcesz. Mało kto by tego pragnął ale obiecuję ci, że jak umrzesz przy mnie zrobię z ciebie jednego, więc współpracuj na miłość Rathmy.
<Blair? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz