.

.
.
.

środa, 14 stycznia 2015

Od Judith c.d. Acaira

Wróciłam do znachora po potrzebne składniki. Nie wróciłam jednak do domu, do wykonania tego eliksiru potrzebowałam specjalistycznej aparatury. A swoją zniszczyłam wczoraj wieczorem testując nową broń, z resztą nieudaną. Wiedziałam jednak kto dysponował katalizatorem jaki był mi niezbędny. Skierowałam się do bocznych uliczek i trafiłam do starej, rozsypującej się rudery. Niestety, ale mój "przyjaciel" właśnie w czymś takim mieszkał. I nie on jeden, a cała zgraja innych ludzi. Zapukałam do mieszkania na piętrze. 
-Już...- Usłyszałam niemrawe westchnienie zza drzwi. Nie czekałam aż mi otworzy. Poprostu weszłam do środka.
-Witaj Winlds!- Zawołałam przechodząc koło mężczyzny w podeszłym wieku. Staruszek niegdyś był słynnym alchemikiem, teraz jednak popadał w ruinę. W sumie, to był kiedyś moim pachołkiem, ale cóż... czas dla mnie stanął w miejscu.
-A ciebie co tu sprowadza?- Zdziwił się popatrując na mnie podejrzliwie. 
-Zniszczyłam ostatnio część swoich przyrządów, a potrzebuję coś zrobić.- Powiedziałam rozglądając się po izdebce.
-Pewnie znów podczas twoich nocnych "eksperymentów"- Mruknął z niezadowoleniem. -Tu nic nie ma, przeniosłem do pokoju obok.- Westchnął widząc czego szukam.
-Dzięki.- Uśmiechnęłam się sztucznie, jego jednak to już nie zwodziło. Machnął tylko obojętnie ręką. Za ścianą było praktycznie wszystko czego potrzebowałam. Wyjęłam wszystkie produkty i zabrałam się za robotę. Usłyszałam jak Winlds coś mamrocze, zapewne gadał z moją sową. Niech pogada, przynajmniej ta rogata niezdara nie będzie mi się naprzykrzać. Przygotowanie tego kosztowało naprawdę wiele czasu i wysiłku. Nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam oparta o blat stołu. Obudziło mnie dziwne przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Zerwałam się błyskawicznie i wycelowałam miniaturową kuszę jaka wyskoczyła z przedramienia prawej ręki. Jeden z ukrytych mechanizmów. Napastnik przystanął. Doskonały wzrok pozwolił mi zauważyć skryte pod kapturem znajome rysy twarzy.
-No proszę, takiego gościa się nie spodziewałam.- Prychnęłam pogardliwym śmiechem. Broń złożyła się chowając z powrotem w protezie. -Wybacz, że nie ugoszczę cię herbatką, ale jedyne co mam by cię przekręciło.- Zadrwiłam wstając. Dziwny zbieg okoliczności...

<Acair?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz