Krigar stał obok Darricka. Miał wyjątkowo nieszczęśliwą minę.
- Nie możesz jej użyć jako tarczy strzelniczej! - krzyknął.
- Spokojnie. Nikt nie zamierza zbytnio jej skrzywdzić. Tylko nieco zmotywować do ukazania prawdziwej formy.
- Ja... nie pozwolę ci na to! - krzyknął a reszta wojowników spojrzała na niego zdumiona.
Podobnie jak demony które posłusznie, przy brzdęku łańcuchów szły dalej. Zatrzymano ich mocnym szarpnięciem naprzeciw wielkich, metalowych pali wbitych w kamienną posadzkę. Powoli przypinano każdego z nich. Po dwóch do jednego. Dziewczyna nie widziała z kim miała dzielić niedolę. Ale od samego przelotnego kontaktu, muśnięcia dłoni, włosy zjeżyły jej się na karku. Znak, że demon dysponował nie lada umiejętnościami.
Tymczasem Krigar zagrodził im drogę do Florence.
- Nie pozwolę wam jej skrzywdzić!
Wszyscy spojrzeli na niego wściekle.
- Zejdź nam z drogi głupcze albo pożałujesz. Chcesz byśmy i ciebie tam przywiązali? Te plugastwa regenerują się szybko, ty nie. - zadrwił jeden z wojowników dobywając długiej włóczni i rzucając w pobliskiego demona.
Trafił bezbłędnie w brzuch a po ostrzu spłynęła czarna krew. Istota otchłani krzyknęła straszliwie, ale faktycznie nie zginął. Krigar krzyknął coś czego nie zrozumiała, niestety jeden z wojowników uderzył go okutą rękawicą i upadł do tyłu. Z boku miał rozcięty policzek. Nigdy nie był wojownikiem i szybko stracił przytomność.
- Dante cię za to zabije. - mruknął Darrick klepiąc wojownika po ramieniu.
- Cóż, ktoś musi nauczyć szczeniaka gdzie jego miejsce.
- No dobra. Przygotować się do ćwiczeń.
Kolejne włócznie poleciały szybko ze straszliwym świstem. Dziwnym trafem żadna która miała trafić w jej słup nie doleciała. Wojownicy zaczęli nerwowo szeptać i pokazywać dziewczynę palcami. Drgnęła zdenerwowana.
- Co się dzieje.... - wyszeptała.
- Chyba to moja wina. - zaśmiał się cicho demon.
- Co?!
- Mmm powiedzmy, że musimy się trzymać razem. Przynajmniej teoretycznie. - mruknął.
Heladosi podeszli ostrożnie i odwiązali ich oboje. Mocnym ciosem w plecy zmusili do klęknięcia i związali ręce z tyłu. Darrick podszedł do niej pierwszy.
- A teraz bądź grzeczna i powiedz mi wszystko co chcę wiedzieć. Kim jesteś, do jakiego kręgu należysz, komu służysz, kto cię przywołał?
Odpowiedział mu chrapliwy śmiech demona.
- Ona nie zna się na tym głupcze. Jest tylko w połowie jedną z nas. Nigdy pewnie nie była w otchłani. Zostaw ją w spokoju.
<Florence? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz