- A niech cię. - warknął a pergamin spłonął doszczętnie. Usłyszał nieśmiałe pukanie do drzwi. - Czego!
- M...M...
- Wejść. - warknął i złaczył palce w piramidkę.
Spoglądał czarnymi jak noc oczami na zgiętego w pokłonie głupca. Co mogła teraz robić ta dziewczyna która wywróciła jego spokój do góry nogami?
- M...Mistrzu?
Westchnął i z trudem powstrzymał się przed zamianą go w talerzyk do filiżanki. Brakował mu do kolekcji.
- Mów co chcesz i idź. Jestem zajęty.
- Pewien mag uważa, że ... uważa...
Asmistus zatoczył oczami. Chyba jednka go w coś zmieni.
- Nooo?
- No on chce być twoim uczniem.
- Kolejny? Niczego się nie nauczyli po ostatnim? Zbierali jego części przez tydzień. - zaśmiał się na miłe wspomnienie.
Akolita zadrżał.
- Mam mu to powiedzieć?
- Nieee. - rzucił kryształową kulkę. - Daj mu to i zobaczymy czy przeżyje.
~~*~~
Nie mógł wysiedzieć w komnacie więc ruszył na obchód. Zignorował biegającego po korytarzach demona, najpewniej efekt złego przywołania. Skaczące kulki będące niegdyś Akolitami również. Stanął przed drzwiami komnaty Lilith. Zapukał.- Proszę. - czy miała płaczliwy głos?
A niech ją piorun trzaśnie. Wszedł pewnym krokiem i skrzywił widząc jej zapłakane oczy.
- Co ty wyprawiasz? - syknął.
Skurczyła się nieco.
- Ja...
- Nie jestem twoim przyjacielem, chłopakiem, kochankiem ani bratem. Tylko Mistrzem. Rozumiesz? - powiedział strasznym głosem. - Gdy poznamy się lepiej, znaczy jeśli przeżyjesz tak długo, może pozwolę ci się dotknąć. Ale jak jeszcze raz zrobisz to samowolnie pobędziesz przez tydzień cukierniczką.
<Lilith? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz