- Mmm a czy ja ci wyglądam na ptaszka?
Nie wytrzymała i zaśmiała się. Spojrzał ostro.
- Sky...
Nadal śmiech.
- Skyyy.
- No już dobra... dobra... jestem spokojna. Wybacz. - opanowała się z dziwną miną.
- Zaczynasz mi działać na nerwy.
- Też mi nowość. Chodź, bo zastanie nas świt.
Z głośnym westchnieniem zatrzymał się przy wielkiej, obrośniętej bluszczem bramie posiadłości. Nagle skulił się, w dziwnym bólu trzymając za skronie. Tysiące małych igiełek wbijało się w mózg. Chciał krzyknąć ale ostatkami sił zamilkł. Coś bardzo silnie wypaliło nieznane słowa w umyśle maga zanim zdołał rzucić zaklęcia ochronne.
Siedział podparty o płot. Sky kucała przy nim próbując wmusić łyk wina. Odtrącił ją z bladą twarzą.
- Już mi lepiej.
- Co to było?!
- Jakieś... nie ważne. - wstał ale ponownie upadł.
Ręce mu nieco drżały ale starał się to ukryć. Nie chciał okazywać przy niej słabości. Ponownie podjął próbę wstania, tym razem z lepszym skutkiem. Bezwiednie oparł się na jej ramieniu ale gdy doszło do niego co robi, stanął pewniej.
- Może to przeniesiemy na kiedy indziej? - zapytała patrząc w lekko wygasłe oczy maga.
Coś bez ustanku atakowało jego umysł chcąc pozrywać narzucone zaklęcia ochronne. Drapało pazurkami głowę przypominając o sobie.
- Nie... nie absolutnie. Damy radę.
- Asmistusie wyglądasz jak śmierć.
- To dobrze, nie?
- NIE!
- Zbyt się martwisz. Uważaj bo pomyślę, że o mnie.
- O powodzenie misji. - powiedziała oglądając paznokcie.
- Mhm. - zatoczył się na żywopłot i ponownie omal nie upadł przy następnym ataku. - Co się... dzieje. - wyszeptał a na ciele pojawiły się złociste znaki ochronne.
Wzmocnił kolejne zaklęcia ograniczając kontakt z dziwnym, nieznanym magiem.
- Koniec. Wracamy do karczmy.
- Nie... - szeptał ściskając skronie.
- Zrobisz sobie dziurę w głowie, uparty idioto.
Jęknął osuwając się na ziemię. Podniósł wysoko kolana starając skupić myśli. Jeszcze nie spotkał się z tak potężnym umysłem. Nie mógł jednak rozróżnić słów ale wyczuł jak odciekają desperacją. Nieznajomy najwyraźniej krzyczał o pomoc.
<Skyyy? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz