-Yyy-jęknęła cicho-P-przepraszam!
Zarumieniona odwróciła się i zamieniając w kota pobiegła przed siebie. Wiedziała, że takie bieganie na oślep po nieznanej jej dokładnie posiadłości to nie za dobre rozwiązanie, ale zupełnie zapomniała gdzie znajduje się jej komnata. Drzwi na końcu korytarza były otwarte więc chciała tam wbiec, zaszyć się w jakimś koncie. Wiedziała bowiem, że gdy tylko demon znajdzie ją dostanie karę, a drugim powodem takiej paniki było onieśmielenie spowodowane jego widokiem. Gdy zbliżyła się do otwartych drzwi zauważyła, że coś jest nie tak, jednak nie zdążyła się zatrzymać. Zaczęła spadać po schodach. Obijając się o ściany spadła na sam dół zmieniając przy tym postać na ludzką.Noga wykrzywiona była pod jakimś dziwnym nię naturalnym kontem i bolała niemiłosiernie.
Krzyknęła, a z głębi ciemnego pomieszczenia usłyszała cichy głos.
-Krzycz sobie..krzycz i tak i tak nikt nie przyjdzie...Ci co tutaj się znajdują już nigdy nie zobaczą blasku słońca, a Władca tego zamku będzie męczył się i bawił, torturował tak długo póki nie będziemy błagać o śmierć.
Kotka przełknęła ślinę. Właśnie trafiła do lochu i wysłuchiwała mowy kilku osób o tym jaki Malthael jest okrutny...Czy jej Pan jest taki rzeczywiście?-zadała sobie pytanie
(Malti?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz