Dziewczyna zacisnęła powieki i odwróciła głowę w drugą stronę. Nie chciała odpowiadać mu na to pytanie.
-Chyba potrzebny ci opatrunek..i nowe ubranie-mruknął mężczyzna widząc, że koszula już zupełnie nasiąknęła krwią która przylepiała ją do skóry.
-Tak..czy mógłbyś? Sama sobie to opatrzę-mruknęła zakrywając ranę ręką
-Tak...-odsunął się od niej zostawiając ją na łóżku, sam natomiast gdzieś wyszedł
Dlaczego chodź przez chwilę było dla niej tak opiekuńczy? Dlaczego ją tak objął czule? Najważniejsze jednak i najbardziej dręczące ją pytanie dotyczyło chłodu który bił od jego skóry w okolicach serca. To było takie..dziwne, lecz może demony już tak mają? Tak..najbezpieczniejszą opcją jest przyjąć, że demony tak mają i koniec kropka, nawet jeśli miałaby oszukiwać się taką myślą nie wiadomo jak długo.
W końcu demon wrócił i rzucił na łóżko przed nią opatrunki i jakąś maść oraz nową koszulę..chyba jeszcze większą od tej którą na sobie miała.
-Dziękuję..-mruknęła
Odczekując chwile spojrzała na niego zirytowana
-Co?-zaśmiał się
-Mógłbyś wyjść?
-Ależ to moja komnata, nie przeszkadzaj sobie..A ja mogę w niej przebywać kiedy tylko zechce.
Dziewczyna przygryzła wargę..miał rację, ale ona jeszcze nie znała dokładnego położenia swego pokoju odwróciła się więc do niego plecami i wolno zaczęła odpinać guziki odzienia.
Zaśmiała się pod nosem gdy po chwili usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Wyszedł.
Opatrzyła sobie ranę i ubrała nową koszulę. Wzięła starą i wyszła z komnaty
-Skończyłam-obwieściła Malthaelowi stojącemu na zewnątrz
(Malti?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz