Malheur stał oparty o framugę a dziewczyna oblała się rumieńcem.
- Stałeś tu...
- Od jakiegoś czasu. - mruknął.
Fuknęła zagniewana. Zapewne pomyślała, że oto wielki Malheur jest honorowy i taktowny. Mhm niedoczekanie.
- Skoro tak bardzo chciałaś, mogliśmy się zamienić komnatami. - powiedział rozbawiony i rzucił się na łóżko obok niej.
- Nie... ja już sobie idę.
Przytrzymał ją za rękę i przyciągnął tak, że znalazła się niemal na nim. Zaczynał odczuwać satysfakcję z rosnących rumieńców dziewczyny.
- Puść mnie. - warknęła.
- Bo co? Podrapiesz mnie?
- Owszem.
- Mmm powodzenia. Co powiesz na wypad do miasta?
Zamrugała zaskoczona.
- Ale po co?
- Wiesz.... - wodził palcem po jej ramieniu i w dół ręki. - Poszlibyśmy zniszczyć kilka istnień żałosnych ludzi.
- Nie.
- Kupiłabyś sobie jakiegoś tuńczyka, czy co tam lubisz.
- Nie mam ochoty.
-...i kilka ładnych, skąpych sukienek. - kontynuował. - Albo możesz zostać tu. Przywiązana do łóżka w rodzaju mojej maskotki.
<Hehe Blair? xD >
Nie wiem czemu ale mam dziwne przeczucie na ciąg dalszy tej znajomości... XD
OdpowiedzUsuńKomentarz do ostatniej wypowiedzi - "I co byś z nią robił?"
OdpowiedzUsuńXD
Hehe się okaże co zrobi ]:>
OdpowiedzUsuń