.

.
.
.

wtorek, 6 stycznia 2015

Od Seen'a - Do Iris

Siedział przyczajony między drzewami. Jego płomienna skóra odbijała refleksami promienie słońca, więc pokrył ją w większości błotem dla zamaskowania. Po dwóch dniach w lesie niestety gdzieniegdzie już się kruszyła odsłaniając piękne łuski. Sześć ostrzy tworzących metalowy kołnierz z tyłu pleców złożył tak, że tworzyły jedno. Pokrywę hełmu miał uniesioną a pobliskich ludzi śledził bursztynowymi oczami o pionowych źrenicach.
Zniżył się co nie było łatwe ze względu na jego wzrost. Jeden z wojowników przeszedł obok nie widząc go. Dobrze. Na gadzie usta wypełzł uśmieszek ukazując spore zęby jadowe.
Śledził tą grupę już jakiś czas. Miał zamiar uzyskać potrzebne informacje. Pogromcy smoków. Tak na siebie mówili. Może gdy już otrząsną się z szoku zrozumieją, że mogą sobie nawzajem pomóc? W jednej dłoni ściskał zakrzywione, czerwone ostrze w razie gdyby jednak byli tępi.
Jego uwagę przyciągnęła pewna dziewczyna wyglądająca jakby była przywódczynią. Nie było to dla niego nic dziwnego. W rodzinnych stronach to kobiety rządziły. Na ogół.
Ciemny kształt przeleciał nad nimi, zwiastując obecność smoka na którego polowali. Wojownicy podnieśli alarm ale zrobili to tak cicho, że Seen w myślach pochwalił ich przygotowanie. Zaczęli się rozpraszać a po chwili na polance została tylko kobieta.
Cóż za nieostrożność. Zostawiać kobietę niestrzeżoną. W wężo-człowieku krew zawrzała, jeśli to w ogóle było możliwe. Wyglądało na to, że była przynętą. Zagryzł zęby we wściekłości. Smok wylądował z rykiem naprzeciwko. I zaatakował bez uprzedzenia. Seen obserwował z ukrycia jak wojownicy ciskają w niego włóczniami. Łuski były jednak twarde. Kobieta przebiegła tuż pod łapami gada i cięła wprawnie pod brzuchem. Niestety jakimś trafem tam również miał pancerz. Poleciały iskry a gad omal nie odgryzł jej głowy. Zamachnął się ogonem i pożarł jednego z wojowników w ohydnym mlaśnięciu. Krzyki i chaos były naturalnym następstwem nieudanej akcji. Nieznajoma starała się zapanować nad grupą ale kilku rzuciło broń, uciekając. Niektórzy ją zignorowali. Reszta, czyli znaczna mniejszość próbowała nadrobić umiejętnościami. Gad był jednak silny.
Zionął ogniem prosto  na nią. Seen uznał, że koniec z czekaniem. Wypełzł z prędkością błyskawicy i stanął plecami do gada. Z paskudnym chrzęstem metalu otworzył wielki wachlarz chroniący cały tył. Płomienie buzowały tuż za nim a wężowy człowiek spoglądał ze spokojem bursztynowych oczu w dziewczynę. Zaraz potem jedną dłonią zatrzasnął hełm przedstawiający wykrzywioną twarz demona i ruszył do ataku.

<Iris? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz