Dziewczyna przytuliła się do niego mocno.
-Mam nadzieje, że mnie zaakceptują. Uczę się etykiety, tańca, nawet
głupiego sposobu chodzenia by tylko ich do siebie przekonać. Może nie mam
odpowiednich korzeni, a moja krew jest w połowie ludzka, ale to nie
znaczy, że muszą mnie skreślać..W końcu nie chodzi tu o pochodzenie i o
władze. Mi chodzi o miłość. Robię to dla miłości.
Desmodor zaśmiał się cicho i objął ją. Tanecznym ruchem okręcili się by po chwili znów padł "gniewny" okrzyk.
-Clarisso! To moja noga!
-Ojć....Władcy będą mięli ubaw jeśli podczas tańca nadepnę na któregoś z nich..Kochanie...wybacz..
-Nie jestem zły...tylko postaraj się mnie nie deptać...
Nephilim westchnęła. Nie miała ochoty tańczyć więc przyczepiła się do niego.
-No co?
-Ja się nigdy tego nie nauuucze-jęknęła-Nie umiem. Jestem beznadziejna!
-Ehhh- westchnął ukochany-Jeśli będziesz tak myślała nigdy ci się to nie uda.
Spojrzała na niego i wygieła usta w podkówkę.
-Noo ale...
Karcące spojrzenie Władcy wystarczyło by dziewczyna w cudowny sposób znów pałała się do nauki.
-No więc, Władco..Nauczysz mnie tańczyć? Tylko pamiętaj, że to nie lada wyzwanie.
<Des? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz