.

.
.
.

czwartek, 1 stycznia 2015

Od Florany - Cd. Raphaela

Florana leżała bez czucia przed kominkiem. Krwawiła ze sporej rany ale nikt się nią nie zajął. Skrzydła przypominały matowy pergamin gdy zostały pozbawione mocy. Można powiedzieć, że była jedynie pustą skorupą. Ale niestety pozostał jej słuch. Ostatnia deska ratunku. Gdy wytrącano wróżki z ofiary dla życia, można było je zawrócić z granicy śmierci i cofnąć proces. Ale udawało się to niezwykle rzadko. Nie miało nic wspólnego z uzdrowieniem ciała, ale umysłu. Żadna magia tu nie działała, tylko słowa.
Micah podszedł do niej i delikatnie przewrócił na plecy. Spojrzał w srebrne oczy pozbawione niemal duszy. Wróżka była coraz dalej i nie miała powodu aby powrócić.
- Z nią jest coraz gorzej. - powiedział opatrując paskudną ranę.
Z ciała wystawał czarny bełt. Srebrzysta krew leciała wolnym strumykiem. Gdy tylko wróżka zginie zamieni się w drzewo i połączy z przodkami. O niczym innym nie śniła. Tu i tak nikt jej nie chciał.
Raphael spojrzał bez większego zainteresowania.
- Trudno . - powiedział.
Florana poczuła jakby małe igiełki wkuwały się w jej serce. Tak... podejrzewała, że nic dla niego nie znaczy. Myślała jednak, że może... choć przez chwilę ją lubił. Chciała mu wykrzyczeć, że ją okłamał. Mówił, że jej pomoże, ukoi ból, nie skrzywdzi. A pierwszym co teraz robił to niemal wbijał nóż w serce. Wokół drobnej, umierającej istotki zalśniły lodowe runy. Micah odskoczył z sykiem.
- Nie dobrze. Ona chyba umiera. - powiedział strzepując pyłek wyglądający teraz jak popiół.
Ciało wróżki zafalowało gdy uznała, że nie myliła się. Nie miała powodu aby tu zostawać. Nikt jej nie chciał, nie potrzebował, wszyscy kłamali. Nawet ten którego polubiła. Jak miała mu wytłumaczyć, że uciekła gdyż bała się. Przez wiele lat wiecznych pogoni zrobiła to co potrafiła. Jedyne co znała. Ucieczkę. Może gdyby nie przestraszył jej tamten mag, sytuacja wyglądałaby inaczej? Może...
Wydała cichutkie westchnienie i zamknęła oczy. Chciała usnąć aby już nie czuć bólu. A tu nie było nikogo kto mógł ją zatrzymać. Powoli wokół zaczęły wyrastać drobne gałązki i oplatać ciało samotnej istotki aby zamknąć ją na wieki.

<No... ładnie to tak? Floranka praktycznie została killnięta chyba, że coś wymyślisz. >
<I nie mówię tu o twojej wróżce xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz