.

.
.
.

sobota, 17 stycznia 2015

Od Clarissy - Cd. Desmodora

Dziewczyna siedziała w siodle bardzo niepewnie. Co prawda nie leciała sama, ale spięła się cała.
-Ej spokojnie..-usłyszała słowa Desa szeptane przy jej uchu. Uśmiechnęła się lekko, a już o kilkunastu minutach potrafiła dojrzeć urok w tej podniebnej wyprawie. Rozglądała się zaciekawiona i spoglądała w dół zachwycając się pięknem i zmiennością przyrody pod nimi.
-Patrz-wskazała na piękne jezioro koloru lazurytu pod nimi
Przechyliła się niebezpiecznie i gdyby nie ramiona narzeczonego tworzącego rodzaj barierki wokół niej zapewne by już spadała, teraz jednak nie liczyło się dla niej nic: radowała się jak małe dziecko.
Chodź czuła, iż pijawka lecąca za nimi pewnie już się z niej wyśmiewała nie robiło to jej problemu. W końcu wylądowali. Clary rozejrzała się po dość dużym dziedzińcu na którym się znajdowali. Na samiutkim środku tego wyłożonego kamieniem placyku znajdowała się ogromna fontanna otoczona pasem zieleni który porastały krzewy czerwonej róży, dwa boki zamku otoczone były krużgankami, ściana na przeciw nich w centralnej części miała schody prowadzące do głównego wejścia, a ta za nimi stanowiła bramę wjazdową. Cała utrzymana w jasnych kolorach budowla była ogromna, a cztery wysokie strzeliste wierze dodawały wszystkiemu uroku.
-Ślicznie..-zachwyciła się uzdrowicielka
Des objął ją mocno, kilka sekund później wrota główne otworzyły się i na dziedziniec szybkim krokiem wszedł wysoki, młody i jasnowłosy mężczyzna w otoczeniu kilku wojowników.
-Witajcie w moim zamku-powitał ich donośnym głosem zbliżając się-Miło mi was gościć.
Uśmiechnął się, a w jego dużych niebieskich oczach zatańczyły wesołe iskierki. Srawił wrażenie miłego i niezwykle gościnnego.
-Miło cię znów widzieć, Dallasie- Desmodor spojrzał na niego
Mężczyzna odetchnął cicho ciesząc się niezmiernie z tego, iż może darować już sobie oficjalne zwroty względem władcy Muspelheimu, z którym w niedalekiej przeszłości po kilku latach trudnej wojny znów udało się nawiązać sojusz. Tak już między jego Krainą Słońca, a krajem Desmodora bywało. Chociaż obaj władcy znali się już od bardzo dawna i nie łączyły ich szczególnie wrogie nastawienia co jakiś czas dochodziło do różnych sprzeczek.
-Widzę, że nie przyjechałeś sam...Twoją uczennicę już znam-Dallas uśmiechnął się lekko do Vanessy-Ale kimże jest ta dwójka?
Desmodor przedstawił mu swą narzeczoną i jej ochroniarza, na co Anioł uśmiechnął się lekko.

<Desmodorze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz