Shadow... No właśnie, gdzie on mógł się podziać? Pewnie gdyby Dante nie zadał jej tego pytania, to nawet nie zauważyłaby braku zwierzęcia.
- Nie wiem. Pewnie znów gdzieś poleciał.- wzruszyła ramionami- Obraził się na mnie.
Wojownik spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Dlaczego?
- Bo poświęcam tobie i Krigarowi więcej czasu niż jemu. A do tego uważa mnie za swoją własność. Jak dziecko.
Jak rozpieszczony małolat. Często irytował ją swoim zachowaniem. Westchnęła ciężko na samą myśl o pierzastym stworzeniu. Może znalazł sobie kogoś i teraz pilnuje gniazda? Mógł też przyczepić się do kogoś. Tak, to bardzo prawdopodobne. I tłumaczyłoby te wszystkie wstążki, obrożę. Czy byłby do tego zdolny? Zapewne tak. Przecież spędził sporo czasu w towarzystwie demonów. Myślami odpłynęła gdzieś daleko. Nic nie słyszała, nic nie czuła. Po prostu szła przed siebie. Chciała mieć już to z głowy. Bardzo ciekawiło ją to co zastanie u celu. Aegis... W jakim był wieku? Młodzik, czy wręcz przeciwnie? Wszystko było możliwe. Jednak jedno nie dawało jej spokoju- jego wzmożona aktywność w porach nocnych. Zwykle te zwierzęta polują zarówno w dzień, jak i po zapadnięciu zmroku. Ktoś pociągnął ją w prawo z siłą godną podziwu. Zachwiała się i "wróciła do świata żywych".
- Co się stało?- zapytała
- Prawie zderzyłaś się z drzewem.
Słysząc to zaczęła śmiać się, a mężczyzna zawtórował jej.
- Dzięki za ratunek... bohaterze.- zachichotała
Nie zabrzmiało to jak kpina, raczej jak komplement. Uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie powiedział. Miała ochotę zdzielić się porządnie ręką po głowie. Powinna trzymać język za zębami, bo mógłby jeszcze coś sobie uroić. Przez pozostałą część drogi wymieniali jedynie drobne uwagi przerywane wybuchami śmiechu. Nietrudno było znaleźć wejście do jaskini. Ogromna wyrwa rzucała się w oczy. Podeszli bliżej. Jedyne co można było zobaczyć to mrok.
- Dante, wyjmij proszę z plecaka dwa kryształy. Te świecące.
- Dobrze.- wymruczał
Blask wyeliminował wszechobecną ciemność. Nietoperze gwałtownie, wyrwane ze spoczynku, zerwały się do lotu. Zręcznie wyminęły idącą dwójkę. Tari wyszeptała kilka szpetnych przekleństw, kiedy jeden z nich prawie uderzył w nią. Nie cierpiała jaskiń, grot i innych tego typu miejsc. Kojarzyły się jej z najgorszymi paskudztwami, czyhającymi za każdym rogiem. Poczuła coś na plecach. Coś dużego i ciężkiego.
- Weź zdejmij ze mnie to coś!- wrzasnęła
Zaczęła panikować i próbować ściągnąć robala. Dacarath zareagował we wręcz idealnym momencie. Uwolnił ją od napastnika. Zwierzę wydało z siebie nienaturalny dźwięk. Konało, ranione ostrzem. Zasłoniła usta dłońmi, zduszając krzyk. To coś przypominało stonogę. Jednak było dwa, a nawet trzy razy większe. Ciecz, która wydobywała się z wyrwy w pancerzu, miała jasny kolor, syczała rozpuszczając skalne podłoże.
- Dobra Nefereto, co to jest?- zapytała ze zgrozą
- Coś co mogło cię zabić.- odparł wybawca- Chodź. Coś mi się wydaje, że jesteśmy prawie na miejscu.
Nie mogła oderwać wzroku od kreatury. A co jak tego było więcej? Powoli zaczęła cofać się, by biegiem znaleźć się przy białowłosym. Coraz bliżej. Jeszcze kilka kroków do celu.
- Jesteś pewna, że Aegis tu jest?
- Muszę wierzyć bratu. Zostań, sprawdzę to.
- Ale...
Spojrzała mu głęboko w oczy. Błysnął jakiś kolor. Tak bardzo różniący się od szarości. Uśmiechnęła się lekko.
- Zaufaj mi. Wiem co robię.- powiedziała po chwili
Kiwnął głową. Odchodząc rzuciła "Masz ładne oczy.". Weszła na polanę otoczoną ogromnymi skałami. Uklękła na jednej nodze, dotknęła ręką trawę. Tatuaże zalśniły, podobnie tęczówki kobiety. Zobaczyła potwora. Nie był to jednak domniemany Aegis. To coś pokryte było łuskami, na łapach oraz ogonie miało potężne kolce. Pysk jakby zmiażdżony. Zaskoczona wstała. Wolnym krokiem wróciła do Dantego.
- To coś... To nie jest Aegis... Nie wiem co to.- pokręciła głową
<Dante?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz