.

.
.
.

czwartek, 1 stycznia 2015

Od Clarissy- Cd. Garudy

Nephilim krzyczała w panice imię ukochanego. Łzy wzbierając się w jej oczach pod wpływem emocji zarówno jak i wiatru spływały po jej polikach. Wciąż widziała jak mężczyzna wbiła w niego włócznie. Dlaczego to zrobił? Dziewczynie wydawało się, że spotkała gdzieś go jednak nie mogła sobie przypomnieć. Po wielu minutach lotu zamknęła oczy. Bała się. Bardzo się bała. W głowie wciąż odtwarzała sobie te straszne zdarzenia. Najpierw dotyk jego ciepłych ust, rozmowa o jego rodzinie, krwiste niebo i ten atak..Podczas którego nieznajomy nazwał Desmodora "bratem".
-Koniec podróży-warknął smok.
Jego szpony puściły ją, by po chwili dziewczyna uderzyła w betonowe podłoże z odległości kilkunastu metrów. Jęknęła czując krew napływającą do jej ust. Nie mogła otworzyć oczu, wszystko ją bolało. Krwi przybywało, a ona się nią dusiła. W końcu wypluła czerwoną ciecz. Metaliczny posmak w jej gardle stwarzała nieprzyjemne uczucie. Smok o błękitnych oczach patrzył na nią z politowaniem.
-Jak mój brat mógł wybrać tak słabą osobę..Tym lepiej..Będzie cię łatwiej zabić...
Próbowała się podnieść jednak obolały organizm stanowczo sprzeciwiał się jej woli. Otworzyła oczy.Znajdowała się w betonowym dole i wysoko w górę tego sześcianu dawała widok na niebo zasnute kolorem karmazynu. Strach przemienił się w obawę o narzeczonego, a obawa ta w wściekłość.
-Wcale nie jestem słaba..-starała się by brzmiało to głośno i władczo jednak zamiast tego wyszedł jej ochrypły jęk
-No proszę, więc masz jeszcze siłe się stawiać?
Wszystka waleczność uleciała z niej w jednej chwili gdy tylko gadzi ogon odrzucił ją kolejne kilka metrów dalej. Znów zamknęła oczy, prawa noga bolała niemiłosiernie i nie mogła nią ruszyć, czyżby była złamana? Przetarła sobie oczy, a na twarzy wyczuła mnóstwo zadrapań i mniejszych krwawiących ranek. Smoka już nie było. Piętnaście metrów dalej stał mężczyzna o uszach szpiczastych, a na czole połyskiwał kamień przypominający kolorem akwamaryn. Niezwykle szybko zbliżył się do niej i ponownie pociągnął za włosy zmuszając do wstania. Nogi odmówiły posłuszeństwa i zachwiała się. Przycisnął ją do szarej ściany i spojrzał chłodno na nią. Dopiero teraz Clarissa przypomniała sobie gdzie go widziała. To była ta sama osoba, która leżała w tamtej komnacie do której weszła przez przypadek. To był ten "uśpiony" brat Władcy..

(Garuś? xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz