Nephilim krzyczała w panice imię ukochanego. Łzy wzbierając się w jej
oczach pod wpływem emocji zarówno jak i wiatru spływały po jej polikach.
Wciąż widziała jak mężczyzna wbiła w niego włócznie. Dlaczego to
zrobił? Dziewczynie wydawało się, że spotkała gdzieś go jednak nie mogła
sobie przypomnieć. Po wielu minutach lotu zamknęła oczy. Bała się.
Bardzo się bała. W głowie wciąż odtwarzała sobie te straszne zdarzenia.
Najpierw dotyk jego ciepłych ust, rozmowa o jego rodzinie, krwiste niebo
i ten atak..Podczas którego nieznajomy nazwał Desmodora "bratem".
-Koniec podróży-warknął smok.
Jego szpony puściły ją, by po chwili dziewczyna uderzyła w betonowe
podłoże z odległości kilkunastu metrów. Jęknęła czując krew napływającą
do jej ust. Nie mogła otworzyć oczu, wszystko ją bolało. Krwi
przybywało, a ona się nią dusiła. W końcu wypluła czerwoną ciecz.
Metaliczny posmak w jej gardle stwarzała nieprzyjemne uczucie. Smok o
błękitnych oczach patrzył na nią z politowaniem.
-Jak mój brat mógł wybrać tak słabą osobę..Tym lepiej..Będzie cię łatwiej zabić...
Próbowała się podnieść jednak obolały organizm stanowczo sprzeciwiał się
jej woli. Otworzyła oczy.Znajdowała się w betonowym dole i wysoko w górę
tego sześcianu dawała widok na niebo zasnute kolorem karmazynu. Strach
przemienił się w obawę o narzeczonego, a obawa ta w wściekłość.
-Wcale nie jestem słaba..-starała się by brzmiało to głośno i władczo jednak zamiast tego wyszedł jej ochrypły jęk
-No proszę, więc masz jeszcze siłe się stawiać?
Wszystka waleczność uleciała z niej w jednej chwili gdy tylko gadzi ogon
odrzucił ją kolejne kilka metrów dalej. Znów zamknęła oczy, prawa noga
bolała niemiłosiernie i nie mogła nią ruszyć, czyżby była złamana?
Przetarła sobie oczy, a na twarzy wyczuła mnóstwo zadrapań i mniejszych
krwawiących ranek. Smoka już nie było. Piętnaście metrów dalej stał
mężczyzna o uszach szpiczastych, a na czole połyskiwał kamień
przypominający kolorem akwamaryn. Niezwykle szybko zbliżył się do niej i
ponownie pociągnął za włosy zmuszając do wstania. Nogi odmówiły
posłuszeństwa i zachwiała się. Przycisnął ją do szarej ściany i spojrzał
chłodno na nią. Dopiero teraz Clarissa przypomniała sobie gdzie go
widziała. To była ta sama osoba, która leżała w tamtej komnacie do
której weszła przez przypadek. To był ten "uśpiony" brat Władcy..
(Garuś? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz