- Dante? - chłopak dotknął rozpalonego gorączką czoła brata.
Białowłosy jęknął i odtrącił rękę. Taaak, zielone oczy. Teraz wydawały mu się po prostu istnieć, bez żadnych domysłów i podejrzeń. Krigar był tylko drobnym chłopakiem. Może gdy przeżyje tą ranę, pozwoli mu odejść? Może...
Jęknął i zamrugał zaczerwienionymi oczami.
- Jak się czujesz?
Pokręcił z trudem głową. Brat chwycił bukłak i zmusił go do przełknięcia kilku łyków. Chciał coś powiedzieć ale gardło miał tak wyschnięte, że wyrwał się z niego tylko charkot. Krigar zdjął ostrożnie opatrunki i syknął. Rana wyglądała coraz gorzej. Miała poszarpane brzegi i jakby się rozrosła. Ciemna krew nie przestawała się sączyć.
- Oj Dante, ale żeś się załatwił.
Dacarath zmusił się do ulotnego uśmiechu ale natychmiast złapał go kaszel po którym ledwo co oddychał. Z oddali nie mogli słyszeć odgłosu gnającego na złamanie karku konia Anor. Szybko zatrzymała się i zsiadła z gracją. Mimo zmęczenia pobiegła do wozu. Zatrzymano ją jednak.
- Twój ojciec cię wzywa Pani. - powiedział młody elf.
- Zaraz.
- Teraz. - powiedział z naciskiem.
Tari zacisnęła mocno zęby i odeszła.
Tymczasem Dante leżał niemal bez życia na posłaniu. Jego stan pogarszał się z każdą chwilą zamiast polepszać. Krigar robił mu okłady i kompresy na ranę, ale nie mógł powstrzymać dziwnej infekcji. W zakamarkach umysłu podejrzewał, że już gdzieś widział podobne objawy. Te domysły doprowadzały go do rozpaczy.
Gdy siedział pogrążony w zadumie, rzucając słabe zaklęcia uzdrawiania ktoś uniósł płachtę wozu i wsiadł. Tari wydawała się zmęczona ale w pięknych oczach jaśniała nadzieja. Jakże szkoda mu było ją gasić.
- Tari... ja nie wiem co mu jest. To nie jest normalna rana. - wskazał na dziwne, czerwone znaczki pojawiające się na ciele wojownika. - Wygląda jak... infekcja ale taka bardziej magiczna.
~~*~~
Rakanoth spoglądał zdumiony na gryfa. Niezwykle go tym zaskoczył Przecież nie mógł czuć kim na prawdę był. Na pewno! Narzucił na siebie tyle zaklęć iluzji aby nawet sami Władcy dali się nabrać.W roztargnieniu pogłaskał pierzasty łebek.
- Nie martw się Shadow. Niebawem znów będziesz władcą przestworzy. Ale najpierw zrobisz coś dla mnie.
Gryf uniósł nieco łebek patrząc na niego mądrymi oczami. Demon pogłaskał dziób wyglądający jak pokryty złotem.
- Każdy ma jakieś zadanie pierzasty przyjacielu. A my nie spotkaliśmy się przez przypadek.
<Hehe Tari? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz