Władca zmęczonym wzrokiem spojrzał na zagniewaną narzeczoną. Nie spodziewał się, że aż tak ostro zareaguje na znienawidzoną uczennicę. Niestety nie mogli jej wysłać gdzieindziej bo była dobrą znajomą pewnego innego władcy. Cóż, wielka szkoda. Objęła go lekko, pomagając ustać. Clarissa widząc to zrobiła się nieco czerwona.
- Będę w moich komnatach kochanie. - mruknął ostatkami sił.
Kiwnęła głową.
- Uważaj na siebie.
Uśmiechnął się do niej i już zniknął za rogiem.
- Flądra! - wrzasnęła Clary a Malthael podskoczył zaskoczony.
- Ale to do mnie?
- NIE!
- Uff przypomnij mi abym cię nigdy nie denerwował. I bym nigdy nie był kobietą.
Zmierzyła go wściekłym wzrokiem.
- Przypomnę. - warknęła krążąc po komnacie.
- Mogę coś powiedzieć?
- NIE.
Zapanowała chwila kłopotliwej cichy. Malheur bawił się jednym z zakrzywionych ostrzy. Gładził pokrytą błękitnymi runami powierzchnię.
- A teraz?
- Co znowu!
- Powinnaś odpocząć.
- Nie potrzebuję.
- Dobra. Jak już padniesz nieprzytomna, to może zaniosę cię do komnat.
Usiadła zmęczona.
- Mam dość.
Wstał i powolnym krokiem znalazł się obok. Z ociąganiem objął ją. Miał dość specyficzną minę. Jakby robił coś wbrew sobie.
- No wiem. Jak chcesz Vanessa może zniknąć nagle. Puff.
Spojrzała z nadzieją.
- Nie mogę. - wtuliła się nieco. - Chce mi się spać.
- Chodź złośnico. - wziął ją na ręce i poniósł do platformy teleportacji. - Tobie też potrzebny jest odpoczynek.
<Clary? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz