Polgara leżała na pokładzie, zapłakana. Drżała coraz mocniej i zagryzła wargi aby zdusić szloch.
- Ona... ja nie rozumiem. Nic przecież nie zrobiłam. - szeptała.
Kapitan przystanął obok i delikatnie pomógł wstać.
- Wszystko dobrze?
Pokiwała zapłakana głową, wtulając się w niego z łkaniem.
- Mhm.
Pogładził jej delikatnie włosy.
- Nie martw się...
- Ale...
- Spokojnie Polgaro.
- Ona mnie nienawidzi. - zalała się łzami.
- Nie, na pewno nie. - chciał powiedzieć, przecież to moja Meg, ale się powstrzymał.
- Kapitanie... ale...ja nie mam dokąd iść. - łkała wczepiona w niego ja wielki, śliczny rzep.
- W sensie?
- Wybili moją rodzinę kilka lat temu. Ja... znam tylko mojego Pana, który... on był strasznym potworem. - łkała dalej.
- Tu nie możesz zostać słodziutka.
Zmroziło ją i spojrzała ze słabo ukrywanym gniewem.
- Ale... dlaczego?
- Meg zajęła miejsce jedynej kobiety na statku.
Śliczna twarzyczka wykrzywiła się w złośliwym grymasie, ale natychmiast to opanowała. Rodrick położył jej rękę na ramieniu.
- Ale Kapitanie. Nie możemy jej wyrzucić.
Wietrząc jakikolwiek postęp, przylgnęła do bosmana tuląc zapłakaną twarz.
- Nie sądzę... - zaczął Nessar.
- Nie możemy! Przecież to tylko skrzywdzona, bezbronna kobieta.
- Rodricku.
- Nie. Na pewno znajdziemy dla niej zajęcie. Prawda kochanie? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Och tak, tak. Potrafię wiele rzeczy. - kiwała zadowolona głową, patrząc ukradkiem na kapitana.
- Co na przykład? - zaczął Nessar.
- No... Gotuję, sprzątam, ślicznie śpiewam.
- Mmm, no nie wiem. Porozmawiam dziś z załogą i wszyscy zdecydują. Tymczasem wracaj pod pokład i nie wychodź z kajuty. Jasne?
Pokiwała głową zadowolona.
- Tak jest Kapitanie. - w oczach widniała szczera radość.
W końcu osiągnęła swój cel. O nic więcej nie prosi... przynajmniej na razie. Kapitan ruszył do swojej kajuty. Musiał porozmawiać z Meg. To co zrobiła było... karygodne!
Wszedł niepewnie i zapukał do jej części.
- Proszę.. - odpowiedziała cicho.
- Meg? - wszedł i zastał ją skuloną w mały kłębek. Usiadł obok i otoczył ją ramieniem. - Dlaczego to zrobiłaś?
- To ona pierwsza...
- Cicho! Mów. Co tam się stało? Nie będę tolerował bójek wśród załogi! Powinnaś zostać ukarana tak jak ona.
- Ona? - spojrzała zaskoczona drżąc.
- Owszem. Obie zostaniecie ukarane. Na dzień zamknięte w osobnych celach pod pokładem. Może to was nauczy, że NIE mam zamiaru tolerować jakiejkolwiek niezgody. - wstał i spojrzał ostro.
<Meg? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz