Dziewczyna przeciągnęła się w łóżku. Spała. Miała dziś jeden z niewielu wolnych dni od pracy. Błogo wręcz. Ubrana była w dość krótką piżamkę z kolorze mlecznym. Różowe włosy jeszcze wieczorem zaplotła, a teraz niestety żyły własnym życiem, rozlane wokół głowy. Mruknęła przez sen. Śniło jej się, że jakiś przystojny mag wszedł przez okno i dał jej róże. Miłe...
- Dzień dobry...
Otworzyła oczy. Mieniły się niczym fioletowe kamienie. Były coraz większe i większe.
- T...ty...
- Posiedzę tu trochę.
Usiadła wpatrzona w niego, zaskoczona do głębi.
- Ty...
- No?
- Nie. TO niemożliwe. - pokręciła głową. - Ja jeszcze śnię.
Padła ponownie na poduszkę patrząc na niego.
- Cóż. - założył nogę na nogę i oglądał ubogie raczej wnętrze. Jedyne co się rzucało w oczy to książki. Traktowały o wielu dziedzinach. Dziewczyna najwyraźniej nie była głupia. - Ciekawe masz sny.
- Mhm. Czasami. - mruknęła. Usiadła z sykiem, słysząc kroki gdzieś w dole. - Ale zaraz... - zastanowiła się a mag spoglądał z rozbawieniem. - Skoro śnie, to ty nie powinieneś wyglądać, bardziej...
- Jak?
- No bardziej... magicznie?
- A nie wyglądam?
- Nie.
- Pff no wiesz? Ja tu wchodzę przez okno, narażam się, a ty co?
- O... ja, przepraszam panie magu. Już nic nie mówię.
- No ja myślę. - mruknął biorąc jedną z książek.
Akurat była o przewidywaniu przyszłości. Elaiza przekrzywiła głowę przyglądając się mu chwilę.
- Dobra. Muszę się obudzić.
- Nom, powinnaś.
- Tylko...
- Co?
- Jesteś chyba strasznie realny.
- Ciesz się, nie każdy ma czarodzieja pod łóżkiem. - powiedział z uśmiechem.
Oklapła zdumiona.
- Ty mnie wkręcasz.
- Oczywiście, ale nie martw się nie tylko ciebie.
- Czyli jesteś... - zadrżała okrywając się kołdrą.
- Tak. Prawdziwy. - zamknął z trzaskiem książkę.
W oczach dziewczyny zabłyszczała groza. Zdusiła krzyk i spojrzała na drzwi.
- On cię zabije.
- Zaraz... mnie? Kto?
- Mój brat! - syknęła wstając i w ekspresowym tempie narzucając na siebie długi sweter.
Wyjrzała ostrożnie za próg. Wielki mężczyzna klnąc pod nosem wspinał się na schody. Zapewne żądał śniadania. Zamknęła drzwi napierając na nie ciałem.
- Musisz się ukryć.
- Ja nie...
Nie zdążył. Podbiegła i chwyciła go za rękę ciągnąc do szafy.
- Poczekaj! - zaśmiał się ale drzwi garderoby zatrzasnęły się z hukiem.
W tym samym momencie te do pokoju otworzył paskudny człowiek mogący uchodzić za świniopasa. Rozejrzał się czujnie po pokoju.
- Z kim gadałaś?
- Ja...
- Mów. - doskoczył i chwycił ją za włosy.
- Z nikim. Rozmawiałam przez sen. - jęknęła.
- No tak. - powiedział jakby stwierdzał, że jest idotką. - Śniadanie! Teraz! - puścił ją, rzucając niezbyt delikatnie na drzwi szafy.
Kolejny siniak do sporej kolekcji. Poprawiła ubranie i spojrzała jak wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami.
<Bori? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz